Nikołaj Karpol: Trenerem powinien być Polak

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trener Urałoczki Jekatierinburg, który do Bielska- Białej przybył, aby walczyć o awans do kolejnej fazy rozgrywek Pucharu CEV przyznał, że dla naszej kadry najlepszym rozwiązaniem byłoby zatrudnienie polskiego szkoleniowca. -<i> Zagraniczny trener nie wychowa dobrze polskich zawodników. Nie zrozumie uwarunkowań kraju bo nie ma w nim patriotyzmu</i>. To dość ciekawa deklaracja bowiem jednym z kandydatów na stanowisko selekcjonera biało-czerwonych jeszcze do niedawna był Danielle Bagnoli. Ostatecznie jednak Włoch wybrał ofertę Sbornej.

Nikołaj Karpol przy okazji wizyty w Bielsku- Białej udzielił wywiadu Gazecie Wyborczej. Stwierdził w nim, że najlepszym rozwiązaniem zarówno dla naszej kadry jak i środowiska siatkarskiego będzie powierzenie stanowiska polskiemu szkoleniowcowi. -Zagraniczny trener nie wychowa dobrze polskich zawodników. On nigdy nie zrozumie uwarunkowań danego kraju, nie ma w nim też patriotyzmu. Obcokrajowiec powinien raczej kształcić polskich trenerów. A najlepsi polscy szkoleniowcy niech się wezmą za kadrę.

Wydaje się, że opiekun Urałoczki wie co mówi i rozumie całą sytuację, gdyż jak przyznaje on sam również swego czasu pracował w Chorwacji, jednak nie zdecydował się na prowadzenie reprezentacji tego kraju. Sam dość długo pracowałem w Chorwacji i wyszkoliłem trochę tamtejszych trenerów. O kadrze Chorwacji nigdy jednak nie myślałem - przyznał trener, który z racji sposobu prowadzenia swoich zespołów dorobił się przydomka "Ryczący Niedźwiedź". Rosyjski szkoleniowiec osiągnął już na arenie międzynarodowej bardzo wiele lecz mimo to nie zamierza rezygnować z dalszej pracy.

Jak twierdzi, najważniejszą cechą dobrego trenera jest nie tylko dążenie do zwycięstwa, ale odnalezienie w sobie pasji do nauczania i przekazywania swojej wiedzy innym. - Medale nie są dla mnie wyznacznikiem sukcesu. Sport też nie jest najważniejszy. Dla mnie kluczowa jest rola nauczyciela. Jestem dla swoich zawodniczek wychowawcą, a przydomek, jaki swego czasu mi nadano - "Papa" - jest dla mnie bardzo ważny. Proszę mi wierzyć, że nawet złoto olimpijskie nie jest dla mnie najcenniejszym trofeum. Największy sukces jest taki, że kolejne pokolenia moich siatkarek wychowanek zostają szczęśliwymi matkami. Sport i moja osoba pomogły im to zrealizować. I to mnie cieszy najbardziej- przyznał w wywiadzie dla Gazety Wyborczej.

Szkoleniowiec Urałoczki nie ukrywa jednak, że potrafi być dla swoich zawodniczek surowy. Z pewnością zdecydowana większość kibiców właśnie z głośnych krzyków, a momentami też obłędnego wzroku patrzącego w kierunku zawodniczek kojarzy opiekuna rosyjskiej drużyny. Mimo to wiele siatkarek przyznaje mimo, że jest to raczej obraz złudny, a Nikołaj Karpol wbrew pozorom nie ma charakteru furiata. Również sam szkoleniowiec nie ukrywa, że jego działania to nie pokaz pod publiczność czy telewizję, a jedynie sposób motywacji i oddziaływania na drużynę. - Często ktoś zauważa, gdy krzyknę, ale gdy pogłaszczę jakąś zawodniczkę, to już jest mniej interesujące. Widzowie zauważają, gdy jestem ostry. Robię to zwykle, by podtrzymać koncentrację i emocjonalny nastrój w zespole. Co jest najważniejszą cecha nauczyciela? Według mnie - lubić dzieci. Jeśli nauczyciel je lubi, to one mu wiele wybaczą. I tak samo jest ze mną. Ja przepadam za swoimi siatkarkami. One są najważniejsze.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)