Dominacja Japończyków wyraźnie uwidoczniła się już od pierwszego gwizdka sędziego. Pomimo popełniania sporej liczby błędów własnych, w połowie inauguracyjnego seta i tak prowadzili oni 12:8, prezentując się lepiej od rywali w każdym elemencie. Kolejne pomyłki Azjatów dały przez chwilę szansę Tunezyjczykom na wyrównanie wyniku, lecz w najważniejszych momentach ciężar gry na swoje barki wziął Yuki Ishikawa. Japoński przyjmujący skutecznie wykończył parę akcji w końcówce, dzięki czemu jego drużyna zwyciężyła 25:21.
Scenariusz drugiej odsłony był bardzo podobny do tego z poprzedniej partii. Z tą różnicą, że tym razem triumf Japonii nie był choćby przez chwilę zagrożony. Reprezentanci Tunezji mieli po swojej stronie tylko jeden argument, w postaci dobrej postawy atakującego Hamzy Naggi. Po drugiej stronie siatki, z piłki na piłkę rozkręcał się natomiast Kunihiro Shimizu, a solidny poziom cały czas utrzymywał Ishikawa. Podopieczni Fethiego Mkaouara nie znaleźli żadnej recepty na ograniczenie poczynań skrzydłowych przeciwnika, wobec czego drugi set zakończył się wygraną Japończyków 25:19.
Kiedy w trzeciej partii Tunezyjczycy, przegrywając 4:7, potrafili wyrównać na 10:10 wydawało się, że będą jeszcze w stanie powalczyć o pozostanie w meczu. Szybko okazało się jednak, iż nic bardziej mylnego. Marzenia o wygraniu jakiegokolwiek seta wybił im z głowy Shimizu, dając się mocno rywalom we znaki swoimi serwisami. W dużej mierze to jego zagrania w polu zagrywki pozwoliły Japonii objąć prowadzenie 16:12 na drugiej przerwie technicznej, a następnie bez wielkiego trudu przypieczętować triumf w całym pojedynku.
Japonia - Tunezja 3:0 (25:21, 25:19, 25:19)
Japonia: Shimizu (23), Suzuki (4), Ishikawa (15), H. Fukatsu (1), Yanagida (10), Dekita (2), Sakai (libero) oraz Takahashi, Yako (1), Yamauchi (5), Yoneyama, Asano
Tunezja: M'rabet, Othmen (6), N. Miladi (5), Nagga (17), Moalla (4), Agrebi (5), Korbosli (libero) oraz Karamosli, Jerbi, Kaabi (4)