Sen się spełnił! - I rocznica zdobycia tytułu mistrza świata przez polskich siatkarzy
21 września 2014 roku to data, która na stałe zapisała się w historii polskiej siatkówki. Tego dnia, reprezentacja Polski sięgnęła przed własną publicznością po złoty medal mistrzostw świata.
Kiedy Światowa Federacja Siatkówki ogłosiła, że gospodarzem siatkarskich mistrzostw świata w 2014 roku będzie Polska, chyba nikt nie spodziewał się tego, jak spektakularnym sukcesem zakończy się impreza organizowana w kraju nad Wisłą. O ile wysoka frekwencja na trybunach i poziom organizacji uznawane były za pewnik, to wynik sportowy do końca pozostawał zagadką. Kilka miesięcy przed największym turniejem, stanowisko selekcjonera powierzono bowiem absolutnemu debiutantowi na trenerskiej ławce. Stephane'a Antiga kredyt zaufania spłacił w najlepszy możliwy sposób, prowadząc swoich podopiecznych do historycznego triumfu. 21 września 2014 roku, sen milionów polskich fanów siatkówki się spełnił. Biało-Czerwoni stanęli na najwyższym stopniu podium.
I runda - Rozgrzewka przed grą na poważnie
W pierwszej rundzie zmagań Biało-Czerwoni trafili do grupy z: Serbią, Argentyną, Australią, Wenezuelą i Kamerunem. Rywale nie wydawali się być specjalnie wymagający. Wyjątek stanowili Serbowie, którzy wielokrotnie udowadniali, że potrafią rywalizować z najlepszymi jak równy z równym. To właśnie Plavi dostąpili zaszczytu wzięcia udziału w meczu otwarcia na Stadionie Narodowym w Warszawie. Świadkami tego wydarzenia było 63 tysiące ludzi. Podopieczni Stephane Antigi, choć zmuszeni byli grać w zupełnie nowych dla siebie warunkach, nie mieli większych problemów z odnalezieniem swojego rytmu i gładko pokonali Serbów. - Trzeba przyznać, że nie było łatwo grać, chociażby ze względu na ogromną presję, nowe miejsce i towarzyszące temu okoliczności. Atmosfera na Stadionie Narodowym była wspaniała. Zdarzało mi się grać w różnych halach, ale było to niesamowite przeżycie. Mam nadzieję, że będzie już tylko lepiej - powiedział po tym spotkaniu selekcjoner reprezentacji Polski.
II runda - Poprzeczka idzie w górę, zaczynają się schody
Kolejna faza rywalizacji, miała być dla reprezentacji Polski znacznie większym wyzwaniem. Rywalami były bowiem ekipy należące do światowej czołówki: Iran, Francja, Włochy oraz USA.Już pierwsze starcie z Amerykanami pokazało, że Biało-Czerwoni muszą jak najszybciej zapomnieć o tym co było i skupić się na kolejnych pojedynkach. Mający na swoim koncie zaledwie cztery oczka gracze zza oceanu, sięgnęli po komplet punktów w starciu z niepokonanymi podopiecznymi Stephane'a Antigi. Polacy, najwyraźniej ulegli presji, popełniając w całym spotkaniu bardzo wiele błędów. - To był dobry mecz dla kibiców siatkówki, ale może niekoniecznie dla polskich fanów. To nie jest dla nas zimny prysznic - walczyliśmy i wygrał lepszy. To jest sport, turniej jest długi, a porażki zawsze się zdarzają. Rzadko bywa tak, że zespół wygrywa wszystkie mecze - uspokajał po porażce Michał Winiarski.
Spokój w polskiej ekipie widoczny był w kolejnych potyczkach, zakończonych kompletem zwycięstw. Niewiele brakowało, aby stracone punkty drogo kosztowały Biało-Czerwonych, którzy do ostatniego meczu musieli drżeć o awans. Na szczęście z pomocą przyszli gospodarzom Argentyńczycy. Albicelestes pokonując USA sprawili, że gospodarze przed ostatnim pojedynkiem z Francją, mogli być spokojni o pozostanie w grze. Mimo to, podopieczni Stephane'a Antigi postawili kropkę nad "i" triumfując w starciu z Trójkolorowymi po pięciosetowym horrorze. - Mimo że awans mieliśmy zapewniony przed meczem, chcieliśmy wygrać, żeby sobie udowodnić, że nie zawdzięczamy tego awansu komuś. Cieszymy się ze zwycięstwa, choć liczyliśmy na wygraną za trzy punkty. Czekamy na rozwój wydarzeń, czyli losowanie. Zapominamy o tym co było, to już historia. Teraz czekają nas dwa najważniejsze mecze tego lata - powiedział po ostatnim spotkaniu II rundy mundialu Michał Kubiak, zastępujący w roli kapitana kontuzjowanego Michała Winiarskiego.
III runda - Grupa śmierci? To my ją tworzymy!
Do decydującej fazy turnieju, Polacy przystąpili w bardzo bojowych nastrojach. Jeszcze przed losowaniem Biało-Czerwoni nie ukrywali, że są pewni swojej wartości i liczą na końcowy triumf. W przeciwieństwie do sytuacji z lat poprzednich, tym razem nikt nie myślał o uniknięciu któregokolwiek z przeciwników. Jak się okazało, los nie był zbyt łaskawy dla gospodarzy, którzy trafili do grupy z wielkimi faworytami całej imprezy, Rosjanami i Brazylijczykami. - Brazylijczycy i Rosjanie są uznawani za faworytów. Grając w silnej grupie tracisz więcej energii, ale wszystkie drużyny w grupach mają za sobą trudne mecze. My również przywykliśmy do ciężkich spotkań, w których podejmowaliśmy walkę, walkę o każdą piłkę i to zgromadzone doświadczenie będzie naszą przewagą - mówił Stephane Antiga przed najważniejszymi pojedynkami.
Walka o awans do strefy medalowej miała być trudna i wyniszczająca. Tak też się stało. Pierwsze starcie z Brazylią kosztowało naszych graczy dużo sił, a kibiców sporo nerwów. Zakończyło się bowiem po ponad dwugodzinnej bitwie. Ostatecznie górą z niej wyszli Polacy, którzy pokonali Canarinhos na mundialu po raz pierwszy od 44 lat. To był wyraźny sygnał, że wypowiedzi o aspiracjach medalowych nie były bezpodstawne. Mecz ten był prawdziwym popisem w wykonaniu Mariusza Wlazłego, który na swoim koncie zapisał 25 punktów przy 56-procentowej skuteczności. Polski atakujący, który po kilku latach przerwy powrócił do kadry po raz kolejny udowodnił, jak wielką wartość stanowi dla zespołu.Słowa te potwierdziły się kilka dni później, kiedy o awans przyszło nam walczyć ze Sborną. Dla mistrzów olimpijskich, podobnie jak dla naszej ekipy, był to mecz z gatunku "być albo nie być". Statystyki, podobnie jak w rywalizacji z Brazylijczykami, były przeciwko Polakom. Biorąc pod uwagę rywalizację Biało-Czerwonych z reprezentacjami Związku Radzieckiego i Rosji, łączny bilans starć wynosił 14:48 na korzyść naszych wschodnich sąsiadów! Po raz kolejny jednak, niesieni fantastycznym dopingiem publiczności siatkarze Stephane'a Antigi dokonali czegoś, co wydawało się być niemożliwe. Zwyciężyli 3:2, awansując w ten sposób do półfinału mistrzostw świata. - Przed meczem cały czas chodziliśmy nabuzowani, tak również wyszliśmy na to spotkanie. Wiedzieliśmy, że stoimy przed czymś bardzo ważnym i wszystko jest w naszych rękach. Po raz kolejny, mimo wielkiej presji i ciśnienia, nie tylko ze strony kibiców, otoczenia, ale i nas samych - wygraliśmy. Naszym marzeniem było pojechać do Katowic, a teraz naszym marzeniem jest zagrać w finale - zapewniał po spotkaniu z Rosją Michał Winiarski.
Runda medalowa - Biało-Czerwona autostrada do nieba
Zgodnie z powiedzeniem "co nas nie zabije to wzmocni, polscy siatkarze przystąpili do rywalizacji o medale z jeszcze większą pewnością siebie. Po wyeliminowaniu USA i Rosji oraz pokonaniu kilka dni wcześniej Brazylii, trudno było obawiać się kogokolwiek. Tym bardziej Niemców, którzy stanęli gospodarzom na drodze do finału. Podopieczni Vitala Heynena choć bardzo nieobliczalni, nie byli w stanie zatrzymać rozpędzonej Biało-Czerwonej lokomotywy. Jedna wygrana partia, to wszystko na co pozwolili przeciwnikom Polacy marzący o wywalczeniu historycznego złota. - Nie dociera do nas to, czego dokonaliśmy. Zrobiliśmy już wiele, ale walczymy o więcej - mówił po awansie do wielkiego finału wzruszony Paweł Zatorski.I runda:
Polska - Serbia 3:0 (25:19, 25:18, 25:18)
Australia - Polska 0:3 (17:25, 19:25, 22:25)
Polska - Wenezuela 3:0 (25:20, 25:13, 25:14)
Kamerun - Polska 1:3 (27:25, 23:25, 16:25, 22:25)
Polska - Argentyna 3:0 (25:20, 25:20, 25:23)
II runda:
Polska - USA 1:3 (27:29, 22:25, 27:25, 23:25)
Polska - Włochy 3:1 (19:25, 25:18, 25:20, 26:24)
Polska - Iran 3:2 (25:17, 25:16, 24:26, 19:25, 16:14)
Polska - Francja 3:2 (25:18, 21:25, 25:23, 22:25, 15:12)
III runda:
Polska - Brazylia 3:2 (25:22, 22:25, 14:25, 25:18, 17:15)
Rosja - Polska 2:3 (22:25, 22:25, 25:21, 25:22, 11:15)
Półfinał:
Polska - Niemcy 3:1 (26:24, 28:26, 23:25, 25:21)
Finał:
Polska - Brazylia 3:1 (18:25, 25:22, 25:23, 25:22)
Bilans reprezentacji Polski:
Zwycięstwa: 12
Porażki: 1
Sety: 37:15
Nagrody indywidualne:
MVP: Mariusz Wlazły
Najlepiej atakujący: Mariusz wlazły
Najlepiej blokujący: Karol Kłos