PŚ: Duet Paul Carroll-Thomas Edgar rozbił Wenezuelę, trzeci triumf Australii z rzędu

Przedostatni mecz Pucharu Świata 2015 zakończył się wygraną podopiecznych Roberto Santilliego 3:1. Było to dla nich czwarte zwycięstwo podczas imprezy w Japonii.

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
/ FIVB

Australijczycy przystąpili do swojego ostatniego turniejowego boju opromienieni dwoma kolejnymi zwycięstwami w stosunku 3:0, odpowiednio nad Iranem i Tunezją. Z kolei Wenezuelczycy walczyli o to, by zakończyć Puchar Świata z więcej niż jednym sukcesem na koncie.

Po pierwszym secie dużo bliżej zanotowania triumfu byli gracze z Antypodów. W ich szeregach ponownie, podobnie w starciu z Irańczykami, "pierwsze skrzypce" odgrywał atakujący Paul Carroll. Nie dość, że wzorowo wywiązywał się on z roli głównej armaty, to dodatkowo mocno postraszył rywali blokiem. Generalnie reprezentanci Wenezueli bardzo często odbijali się od australijskiej ściany rąk ustawianej na siatce. Boleśnie zapoznał się z nią między innymi Kervin Pinerua, który tym razem rozpoczął pojedynek w kwadracie dla rezerwowych. Inauguracyjna partia nie miała wielkiej historii i zakończyła się zdecydowanym zwycięstwem Australii 25:16.

Druga odsłona była nieco bardziej wyrównana, ale swoją wyższość ponownie dość szybko zaznaczyli zawodnicy Roberto Santilliego. Po wenezuelskiej stronie ciężar gry na swoje barki próbował brać Pinerua, lecz bez należytego wsparcia ze strony pozostałych kolegów nie był w stanie samemu wiele zwojować. W połowie seta Australijczycy odskoczyli na 13:10, a następnie dość spokojnie kontrolowali wypracowaną zaliczkę. Komfort gry zapewniał im ciągle świetnie dysponowany Carroll, a w ważnych momentach dwoma udanymi zagraniami popisał się także rezerwowy Jordan Richards, wobec czego siatkarze z Antypodów wygrali ostatecznie 25:21.

Przed startem kolejnej partii, trener Wenezuelczyków Vincenzo Nacci zdecydował się mocno przemieszać skład. Od jej początku desygnował do gry między innymi przyjmującego Maximo Montoyę, zaś do "szóstki", na pozycję atakującego, powrócił Emerson Rodriguez. Zmiany te okazały się bardzo trafionymi posunięciami. Gracze z Ameryki Południowej w końcu dobrze weszli w seta, już od pierwszych jego chwil przejmując niewielką inicjatywę. Widząc, co się dzieje, Santilli desygnował na parkiet Thomasa Edgara, lecz, co ciekawe, jednocześnie pozostawił na nim Carrolla. Dwójka nominalnych australijskich atakujących ciągnęła grę zespołu, lecz rywale się nie poddawali. Australijczycy co prawda odrobili straty, wyrównując na 17:17, lecz końcówka należała już do Wenezueli, która dzięki skutecznym akcjom Rodrigueza triumfowała 25:22.

Zwycięstwo wyraźnie pozwoliło uwierzyć podopiecznym Nacciego w swoje siły. Przez większą część czwartej odsłony ponownie prowadzili oni z reprezentantami Australii wyrównaną walkę. Wszystko układało się po ich myśli do połowy seta (13:13), kiedy to na parkiecie po raz kolejny zameldował się Edgar, tym razem już w miejsce Carrolla. Australijski zespół nie uzyskał co prawda znaczącej przewagi od razu po jego wejściu, lecz olbrzym z Antypodów w końcówce dobitnie pokazał rywalom, co znaczy być prawdziwym liderem. To on zdobywał punkty dla swojego zespołu w newralgicznych momentach, dzięki czemu czwarty set okazał się zarazem ostatnim. Australijczycy wygrali go 25:21, a Edgar zakończył zawody z rewelacyjną skutecznością w ataku - 92 procent (11/12)!

Nagroda MVP powędrowała natomiast w ręce drugiego z atakujących, równie znakomicie grającego, Paula Carrolla.

Australia - Wenezuela 3:1 (25:16, 25:21, 22:25, 25:21)

Australia: Guymer (6), Staples (12), Mote (5), Walker (8), Sukochev (2), Carroll (25), Perry (libero) oraz Edgar (11), Richards (2), Hodges

Wenezuela: Barreto, Gonzalez (3), Rodriguez (13), Carrasco (2), Quijada (9), Marquez (9), Mata (libero) oraz Pinerua (8), Contreras (3), Petit, Montoya (12), Rivas (3)

MVP: Paul Carroll (Australia)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×