PŚ: Męczarnie Rosjan i wygrana po tie-breaku

Japończycy nie wykorzystali prowadzenia 2:1 w setach i ostatecznie musieli uznać wyższość Sbornej, przegrywając 2:3. Rosjanie od czwartej partii ustawili na siatce tak szczelny blok, że niscy gospodarze nie byli w stanie sobie z nim poradzić.

Sześć przegranych partii i zero wygranych - tak przedstawiał się bilans dwóch ostatnich starć w Pucharze Świata reprezentacji Rosji. Mistrzowie olimpijscy z Londynu w starciach z Włochami i USA pogrzebali swoje szanse na awans do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich z turnieju w Japonii. Podłamani brakiem awansu Rosjanie rywalizowali w ostatnim spotkaniu z gospodarzami. Japończycy także nie stanęli na podium całych rozgrywek, ale turniej był dla nich zdecydowanie bardziej udany niż dla ich środowych rywali.

Premierowa odsłona widowiska mogła się podobać licznie zgromadzonej publiczności w Yoyogi Stadium. Reprezentacja Japonii rozpoczęła spotkanie z dużym przytupem i po siedmiu akcjach Władimir Alekno poprosił o czas. Jego podopieczni popełnili kilka prostych błędów własnych i przegrywali 1:6. Szkoleniowiec nie udzielił jednak reprymendy swojemu zespołowi. Przerwa miała posłużyć wprowadzeniu spokoju w grze Sbornej i zdała ona swój egzamin. Rosjanie ograniczyli liczbę pomyłek, w ataku zaczęli dobrze sobie radzić Artem Wolwicz i Jewgienij Siwożelez, a na blok Rosjan "nadziewali się" gospodarze (16:15). Japończycy nie przestraszyli się jednak lepszej gry rywali i szczelnej ściany na siatce. Przy zagrywce Kunihiro Shimizu odrobili straty z 20:23 na 23:23. Dodatkowo w zaciętej końcówce potrafili swoje problemy obrócić w atut. Dwukrotnie na lewym skrzydle obili ręce blokującym rywalom, a przy stanie 28:27 popisali się jedynym w tej partii punktowym blokiem.

W drugim secie aktualni mistrzowie olimpijscy nie dali już sobie wydrzeć prowadzenia. W przeciwieństwie do inauguracyjnego seta tym razem ich przewaga była jednak zdecydowanie wyższa. Mniej więcej od połowy tej odsłony meczu, reprezentanci Japonii zdecydowanie ustąpili przeciwnikom na siatce. Problemy zaczęły się od błędów Yuki Ishikawy, który nie mógł skończyć ataku, a tuż po drugiej przerwie technicznej źle odebrał zagrywkę. W decydującym fragmencie żaden z Japończyków nie był w stanie skończyć ataku, co wykorzystali Rosjanie pewnie wygrywając 25:17. Po porażce w pierwszej partii trener Alekno zmienił ustawienie swojej drużyny. Z ataku na swoją nominalną pozycję środkowego przeszedł Dmitrij Muserski a na prawym skrzydle zagrał Wiktor Połetajew, który zastąpił bardzo nieskutecznego Maksima Michajłowa (1/12).

W trzecim secie takie ustawienie nie zdało jednak egzaminu. Przede wszystkim reprezentantów Rosji wybiła jednak z rytmu dłuższa przerwa po drugiej odsłonie środowego starcia. Od początku tej partii w natarciu pozostawali Japończycy, wśród których prym wiódł Yuko Ishikawa. Przyjmujący świetną serią w polu zagrywki (7:2) zrehabilitował się za słabszy moment w środkowej fazie drugiego seta. Rosjanie nadal byli zespołem lepszym na siatce, ale zbyt duża liczba błędów własnych nie pozwoliła im zniwelować strat poniesionych przez dekoncentrację w pierwszej fazie tej partii. Gospodarze wygrali 25:21, a niekwestionowanym ich liderem był wspomniany wcześniej Ishikawa, który po trzech setach miał 17 oczek na swoim koncie.

Yuko Ishikawa (fot. FIVB)
Yuko Ishikawa (fot. FIVB)

Rosjanie w końcu znaleźli jednak sposób na lidera azjatyckiej drużyny. To był klucz do przedłużenia przez nich losów rywalizacji. Podopieczni Władymira Alekny jeszcze poprawili i tak niezłą grę w bloku i w czwartej odsłonie meczu zdominowali rywalizację na siatce, zatrzymując Ishikawę oraz jego kolegów. Do tego ograniczyli liczbę własnych błędów, dzięki czemu osiągnęli podobnie jak w drugiej partii bardzo wysoką przewagę. Ich grę napędzali Dmitrij Ilinych, Artiom Wolwicz (środkowy po czterech setach miał stuprocentową skuteczność w ataku) oraz dobrze radzący sobie na nominalnej pozycji Muserski.

Wobec słabszej dyspozycji w drugiej części meczu Ishikawy, ciężar zdobywania punktów wziął na swoje barki Kunihiro Shimizu. Atakujący potrafił przedrzeć się w pojedynczych akcjach na drugą stronę rywali, ale nadal to Rosjanie dysponowali większą siłą ognia na siatce. Sam tie-break był bardzo wyrównanym widowiskiem. Europejska drużyna w początkowym fragmencie seta uzyskała dwupunktową przewagę, którą potrafiła utrzymać do stanu 13:11. Wówczas asem serwisowym popisał się Shimizu i gospodarze doprowadzili do wyrównania (13:13). Akcję później ze środka skończył Ilia Własow, a Japończyków pogrążył punktową zagrywką Siwożelez. Ciekawym manewrem popisał się jeszcze przed początkiem tie-breaka trener Alekno. Mimo stuprocentowej skuteczności po czterech partiach zdjął z boiska Wolwicza a w jego miejsce posłał do boju Własowa, który swoim zbiciem dał Rosjanom piłkę meczową. W spotkaniu nie wystąpił Siergiej Tietiuchin, który dokładnie w środę skończył 40 lat.

Jeśli Argentyńczycy nie wygrają spotkania z USA za trzy punkty to Rosjanie zajmą czwarte miejsce w turnieju. Z pewnością jest to dla mistrzów Europy z 2011 roku sroga porażka. Po pierwsze nasi zachodni sąsiedzi nie obronili tytułu sprzed czterech lat, a po drugie nie wywalczyli awansu na igrzyska olimpijskie i w styczniu czeka ich bardzo trudna walka w turnieju kwalifikacyjnym w Berlinie.

Japonia - Rosja 2:3 (29:27, 17:25, 25:21, 17:25, 13:15)
Japonia:

Ishikawa (26), Shimizu (24), Suzuki (3), Yamauchi (5), Fukatsu (), Yanagida (13), Nagano (libero) oraz Takahashi, Yoneyama, Asano, Abe, Yako, Dekita (2)

Rosja: Grankin (7), Michajłow (9), Kurkajew (2), Wolwicz (10), Siwożelez (18), Muserski (20), Obmoczajew (libero) oraz  Ilinych (15), Połetajew (5), Własow (6), Butko

Źródło artykułu: