- Byliśmy przygotowani na to, że będzie bardzo trudno, podobnie jak w poprzednich spotkaniach. Już na samym początku odczuliśmy sporą presję na zagrywce i to przekładało się na problemy mojej drużyny z orientacją na parkiecie. Spodziewaliśmy się dobrej postawy rywala w polu serwisowym, niemniej to pierwsze uderzenie przyczyniło się do tego, że początek był po prostu dramatyczny i nie potrafiliśmy się z tego otrząsnąć. Do tego doszły własne błędy, słaby serwis, gorsze rozegranie i atak. Spotkanie po prostu źle się ułożyło - tak Nicola Vettori ocenił przebieg wyjazdowej konfrontacji PTPS-u Piła z Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza. Dość powiedzieć, że w trzech setach meczu pilanki zdobyły... 40 punktów, co z pewnością należy do niechlubnych rekordów całej kobiecej ekstraklasy.
Po wielkopolankach z pewnością spodziewano się nieco więcej, zwłaszcza po zdobyciu przez nie punktu w spotkaniu z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna i niezłej postawie w pierwszej połowie meczu z Impelem Wrocław. - Oczywiście, cieszyły mnie ostatnie wyniki, ale znamy swoje miejsce w szeregu. Wiemy, że naszym głównym zadaniem jest walka z zespołami z drugiej części tabeli. W meczach z drużynami z Dąbrowy Górniczej czy na przykład Wrocławia staramy się o niespodzianki, ale każdy wie, że nie zawsze one przyjdą - realistycznie ocenił były statystyk kadry Polski dowodzonej przez Raula Lozano.
44-letni szkoleniowiec wyczerpująco scharakteryzował dowodzony przez siebie zespół: - Jesteśmy niskim zespołem i wiadomo, że w tym sezonie blok czy atak nie będą naszymi atutami, musieliśmy postawić na inne elementy. Obrona to jeden z kluczowych elementów każdego systemu gry, jeżeli właściwie funkcjonuje zagrywka i gra w bloku, wtedy można sporo zdziałać właśnie bronieniem. Teraz, niestety, tego zabrakło. Japońska siatkówka w Pile? To pewnie komplement, w końcu azjatyckie drużyny słyną z bardzo dobrej defensywy i organizacji gry. Nie mamy lidera, stawiamy na wyrównany zespół. Nasze dziewczyny umieją grać w siatkówkę, szkoda, że nie pokazały tego w Dąbrowie. Pracowałem w męskich zespołach, ale trudno mi powiedzieć, że specjalnie przenoszę elementy pracy z mężczyznami do Piły. Tego wymaga nowoczesna siatkówka, coraz więcej jest punktów wspólnych pomiędzy tymi dyscyplinami - powiedział Włoch.
Vettori swoją przygodę z naszym krajem rozpoczął od wspomnianego okresu pracy z reprezentacją Polski siatkarzy, a w kolejnych latach było dane mu kształtować siłę siatkówki w Wielkopolsce w klubach z Murowanej Gośliny, Gorzowa Wielkopolskiego czy Poznania. Jaki kraj jest mu bliższy po tylu latach przebywania nad Wisłą? - To już muszą ocenić inni. Niektórzy mnie widzą jako Polaka, niektórzy jako Włocha, a ja? Sam nie wiem. Rodzina pochodzi z Włoch, ale żona i dzieci są już Polakami. Chyba jestem gdzieś pośrodku. A znajomość języka polskiego i realiów w waszym kraju pomaga, ale i przeszkadza! Czasami nie chce się rozumieć, co mówią o tobie inni, a ja na swoje nieszczęście rozumiem doskonale - z uśmiechem dodał nasz rozmówca.