Mimo świetnego początku olsztynian, Jastrzębski Węgiel potrafił wykaraskać się z tarapatów. Sami zaczęli skuteczniej zagrywać i lepiej przyjmować. Jednakże, podopieczni Marka Lebedewa nie ustrzegli się kilku, dość niezrozumiałych dla trenera, błędów. - Spotkanie było bardzo trudne. Zaczęliśmy powoli i zdenerwowani, dlatego że był to pierwszy mecz na własnym parkiecie. Trochę mnie to dziwi, ponieważ w składzie są siatkarze, grający w polskiej lidze już od kilku sezonów. Błędy były niestandardowe i rzadko nam się zdarzały. Początek w wykonaniu olsztynian był świetny, aczkolwiek trudno było się spodziewać, że taki poziom uda im się utrzymać do końca - podkreślił na pomeczowej konferencji, Mark Lebedew.
Szkoleniowiec jastrzębian, dokonał w trzecim secie dwóch zmian. Za Macieja Muzaja i Toontje van Lankvelta weszli kolejno Patryk Strzeżek i Aleksander Szafranowicz. Gospodarze nabrali większego impetu. Przez co, w ciężkim i wymagającym pojedynku, jastrzębscy siatkarze mogli ponownie odnieść zwycięstwo. - Jestem zadowolony z dokonanych zmian. Dzięki nim zespół dostał pozytywnego impulsu. Musimy walczyć nie tylko o każdy punkt, ale również o każdy set. Po dwóch meczach mamy dwa zwycięstwa i w każdym z tych spotkań wychodziliśmy z opresji. To pokazuje, że zespół ma charakter i mam nadzieję, że w środę pokażemy to po raz kolejny - zaznaczył Australijczyk.
Powodów do zadowolenia nie krył Michał Masny, który w sobotnim spotkaniu został ogłoszony MVP meczu. - Rywale dobrze zagrali w premierowej odsłonie i trudno było nam ich dogonić. Nie byliśmy w stanie pokazać dobrej obrony, czy zagrać blokiem. Później udało nam się zablokować kilka piłek i zaczęliśmy grać naszą siatkówkę. Mecz był niezwykle zacięty lecz w pewnych momentach zdarzały się przestoje. Wielkie brawa dla nas, że walczyliśmy do samego końca. Szkoda czwartego seta, bo mogliśmy wykorzystać swoje szanse i zdobyć komplet punktów - podsumował kapitan Jastrzębskiego Węgla.