Ostatni tydzień nie był łatwy dla zawodników z Bydgoszczy. Drużyna najpierw musiała zmierzyć się we własnej hali z Effectorem Kielce, by następnie przejechać około 500 kilometrów i dwa dni od ostatniego pojedynku zagrać z BBTS-em Bielsko-Biała. Na szczęście dla podopiecznych Piotra Makowskiego, obydwa mecze zakończyły się zwycięstwami w czterech setach.
- Bardzo cieszę się z trzech punktów. Dla nas mecz w Bielsku-Białej nie należał do najłatwiejszych, bo w czwartek byliśmy aż osiem godzin w podróży. Dla organizmu jest to naprawdę duży wysiłek szczególnie, że mamy w swoim zespole zawodników, którzy zdążyli zjeść zęby na siatkówce. Widać, że wszyscy wytrzymali presję, którą nałożyliśmy sobie po meczu z Radomiem. Wygrywamy i to się liczy - powiedział środkowy, Jan Nowakowski.
Bydgoszczanie bardzo szybko otrząsnęli się po bolesnej porażce z Cerrad Czarnymi Radom. Od tej pory na ich koncie notowane są tylko wygrane. - Dla każdego sportowca taka porażka jest policzkiem. Osobiście wylądowałem w oceanie zimnej wody. Widać było, że musimy jak najszybciej wyjść z dołka i pokazać, że potrafimy grać w siatkówkę pomimo braku Wojtka Ferensa i Kuby Jarosza. Na szczęście się udało i trzeba to kontynuować - dodawał.
Za Janem Nowakowskim dobry sezon reprezentacyjny. Siatkarz zajął z kadrą Polski trzecie miejsce w rozgrywkach Ligi Europejskiej, a do tego otrzymał indywidualne wyróżnienie dla najlepszego środkowego imprezy. W porównaniu do poprzedniego sezonu, 21-latek otrzymuje coraz więcej szans na zaprezentowanie swoich umiejętności również w PlusLidze.
- Nie wiem czy większa ilość czasu, który spędzam w tym sezonie na boisku jest pokłosiem dobrego sezonu reprezentacyjnego. Nie wiem czy fakt, że nie grałem w zeszłych rozgrywkach było spowodowane złą grą czy innymi decyzjami. Cieszę się, że w tym roku otrzymuje swoje szanse. Mam nadzieję, że w oczach trenera je wykorzystuje - stwierdził zawodnik.
W najbliższą sobotę Łuczniczka Bydgoszcz podejmie Asseco Resovię Rzeszów. Następnie przeciwnikami ekipy prowadzonej przez Piotra Makowskiego będą bełchatowianie oraz gdańszczanie. - Poprzeczka pójdzie w górę i to bardzo wysoko. Niedługo zagramy z Resovią. Będziemy musieli wspiąć się na wyżyny naszych umiejętności, aby urwać im chociaż punkt, a co dopiero myśleć o zwycięstwie. Na razie jednak musimy zastanowić się nad naszymi niedociągnięciami i jak najszybciej je poprawić - zakończył Jan Nowakowski.