- Na treningach ciężko pracuje. Mimo tak krótkiego czasu już wkomponował się w zespół i zyskał zaufanie w oczach szkoleniowca - komplementował kolegę Wojciech Jurkiewicz.
Klinkenberg został rzucony na głęboką wodę, bowiem w debiucie przed własną publicznością wystąpił przeciwko Asseco Resovii Rzeszów. Belg nie utonął i z 19 oczkami na koncie został najlepszym punktującym Łuczniczki. Przyjmujący skończył 16 z 30 ataków. Gdyby jego koledzy zanotowali podobną skuteczność, gospodarze doprowadziliby przynajmniej do tie-breaka.
- Zabrakło nam właśnie lepszej gry w ataku - przyznał Jurkiewicz (0/6 w ataku), dodając: Warto jednak docenić naszą walkę w tym meczu. Nie przestraszyliśmy się obrońców tytułu - podkreślił rozmówca.
Gospodarze stworzyli z rywalami zacięte widowisko, jednak po ostatnim gwizdku sędziego zostali tylko z jedną wygraną partią - Jestem rozczarowany, ponieważ mogliśmy wywalczyć w tym pojedynku więcej. Grając przeciwko rzeszowianom trzeba wykorzystywać swoje szanse, a nam nie do końca się to udało - szczerze przyznał środkowy.
Jeszcze dwa tygodnie temu niewiele wskazywało na to, że bydgoszczanie nawiążą wyrównaną walkę z rzeszowskim zespołem, a wcześniej pokonają Effector Kielce i BBTS Bielsko-Biała. - Po meczu z Cerrad Czarnymi Radom (gładko przegranym przez Łuczniczkę 0:3 - przyp. red.) wygraliśmy dwa kolejne spotkania za trzy punkty, co potwierdziło tezę, że pojedynek z radomianami był przysłowiowym wypadkiem przy pracy - powiedział Jurkiewicz.
Szansę na trzecie zwycięstwo w sezonie podopieczni Piotra Makowskiego będą mieli w najbliższą środę, kiedy na wyjeździe zmierzą się z Lotosem Treflem Gdańsk.