Wicelider PlusLigi pokonał we wtorek w meczu grupy E Ligi Mistrzów najlepszy belgijski zespół minionego sezonu 3:0. Choć podopieczni Miguela Falaski nie stracili w Atlas Arenie nawet seta, w dwóch pierwszych odsłonach wygrywali dopiero po nerwowych końcówkach.
- To był naprawdę trudny mecz, ponieważ rywale cały czas walczyli, ani na moment nie odpuszczali. Dlatego cieszę się, że byliśmy w stanie dobrze na to zareagować i doprowadzić do cenne zwycięstwa - przyznał w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty Facundo Conte, który zdobył tego dnia 16 punktów.
Dopiero w ostatniej odsłonie dominacja PGE Skry Bełchatów od początku do końca nie podlegała żadnej dyskusji. Trzeciego seta gospodarze wygrali 25:18, dzięki czemu zainkasowali trzy bardzo istotne z punktu widzenia walki o awans do kolejnej rundy Champions League punkty.
- Wydaje mi się, że z czasem szło nam coraz lepiej, dlatego w tym ostatnim secie wreszcie nasza przewaga była wyraźna. Wcześniej staraliśmy się kontrolować sytuację na boisku, ale w końcówkach i tak rywal był blisko. W trzeciej odsłonie takich emocji już nie było - wyjaśnił argentyński przyjmujący.
Bełchatowianie nie mają czasu na rozpamiętywanie zwycięstwa z mistrzem Belgii, bo już w sobotę czeka ich arcyciekawy mecz w krajowych rozgrywkach. W ramach 8. kolejki PlusLigi PGE Skra zmierzy się w Hali Energia z przebudowaną latem ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, która chce w tym sezonie walczyć o najwyższe laury.
- Czeka nas ciężka przeprawa, ale jeszcze nie myśleliśmy o ZAKSIE. Dotychczas skupialiśmy się na meczu z Knack, a dopiero teraz przyjdzie pora na analizę kolejnego rywala, choć zdajemy sobie sprawę, że przed nami wyjątkowo wymagające zadanie - podkreślił Conte.