Amerykanie w Asseco Resovii trzymają się razem. Russell Holmes: Cieszę się, że jest nas dwóch

W Asseco Resovii Rzeszów po raz kolejny występuje dwóch Amerykanów: Thomas Jaeschke i Russell Holmes. - Cieszę się, że jest nas dwóch. Z Thomasem jest naprawdę fajnie - mówi środkowy.

WP SportoweFakty: Wreszcie udało się wam wygrać w PlusLidze. Ulga?

Russell Holmes: Rezultat tego meczu jest najważniejszy. Patrząc na to spotkanie, zaczęliśmy je bardzo słabo. AZS grał nieźle. Dużo zdziałał tym, że wywierał na nas presję swoją zagrywką. My nie mieliśmy na to żadnej odpowiedzi. Potem znaleźliśmy to, czego nam brakowało - serwis. Robiliśmy nim to samo, co rywale nam na początku meczu. Cieszy mnie, że moi koledzy od trzeciego seta nie myśleli o tym, co się stało w dwóch pierwszych partiach. Od trzeciej odsłony zaczęliśmy grać na swoim poziomie i zasłużenie wygraliśmy to spotkanie.

W trakcie meczu dopuszczałeś do siebie myśl, że możecie znów przegrać?

- Nie, ani przez chwilę. Mieliśmy już w tym sezonie takie mecze jak ten z olsztynianami. Takie myślenie jest złe dla psychiki i staram się tego unikać. Zamiast rozmyślać w ten sposób, powinno się na chwilę mentalnie zatrzymać. To czas, kiedy trzeba natychmiast zacząć grać najlepiej, jak się w tej chwili potrafi. Nic innego się nie liczy, pełne skupienie tylko na ten moment. Jeśli zaczniesz myśleć o tym, co się stanie, jeśli przegrasz, to na pewno przegrasz.

[b]

Strata do lidera tabeli jest spora.[/b]

- Tak, to prawda.

Nie przejmujesz się tym?

- Nie, bo nie patrzę w tabelę. Przed meczami w ogóle mnie to nie interesuje. Myślę, że potrzebowaliśmy jednego spotkania, które odmieni wszystko. Mam nadzieję, że sobotnia wygrana sprawi, że tak się stanie. Od teraz chcemy już zawsze kontrolować to, co się dzieje na boisku. Nie obchodzą nas inne drużyny i ich dorobek punktowy.

A nie martwi cię to, że macie przed sobą więcej meczów wyjazdowych?

- Nie, w ogóle. Dla mnie to nie jest żadna różnica, czy mamy zdobywać punkty u siebie, czy na wyjeździe.

Czy z twoimi sprawami rodzinnymi jest już wszystko w porządku?

- Tak. Z moją rodziną jest już dobrze. Każdy w domu jest zdrowy, a nasze dziecko również ma się dobrze. Moja żona czeka na to, aż zobaczymy się w święta.

Wybierasz się do nich?

- Tak, podczas okresu świątecznego na kilka dni polecę się do Stanów Zjednoczonych.

- Z moją rodziną jest już wszystko dobrze - mówi Russell Holmes
- Z moją rodziną jest już wszystko dobrze - mówi Russell Holmes

Zanim przyleciałeś do Rzeszowa trenowałeś na uniwersytecie w swoim kraju.

- Trenowałem, ale nie na uniwersytecie. Po Pucharze Świata byłem w Kalifornii, gdzie przebywała również moja reprezentacja. Miałem okazję cały czas być w treningu. Co ważne, dookoła mnie byli inni zawodnicy, więc mogłem odbijać piłkę z kimś, a nie ze ścianą. Miałem tylko dwa tygodnie wolnego.
Czy dzięki temu, że w Resovii jest Thomas Jaeschke, czujesz się w Rzeszowie lepiej?

- Oczywiście, bardzo się z tego cieszę. Z Thomasem jest naprawdę fajnie. Brakowało mi szczególnie tych kibiców, kiedy nie było mnie w Rzeszowie. Zespół się trochę zmienił, ale nadal atmosfera jest dobra. Dobrze być tutaj, szczególnie z Thomasem.

[b]

Spędzacie razem czas także poza halą.[/b]

- Na przykład Święto Dziękczynienia (26 listopada - przyp.red.) spędziliśmy wspólnie z Thomasem i jego rodzicami. Byli oni w Polsce, więc oni zorganizowali nam takie małe przyjęcie. Byliśmy wtedy razem. W Stanach Zjednoczonych to dzień wolny od pracy. Miło było spędzić ten dzień w gronie swoich rodaków, choć oczywiście w innym kraju. 

Thomas sprawdza się w kuchni?

- W Święto Dziękczynienia nie gotował w ogóle. O wszystko zadbali jego rodzice. Widzieliśmy z Thomasem, że sprawia im to ogromną przyjemność. Pomagaliśmy im w przygotowaniu posiłków, kroiliśmy niektóre potrawy, ale większością rzeczy zajmowali się oni.

Być może niedługo będzie okazja do spotkania z Matthew Andersonem, bo Resovia zagra mecze sparingowe z Zenitem Kazań.

- To zawsze przyjemność grać z tak silnym zespołem jak Zenit. Mam nadzieję, że zagram przynajmniej w jednym, a potem pogadam chwilę z Matthew.

Kto jest dla ciebie faworytem turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w strefie NORCECA?

- Kanada jest tam najsilniejszym zespołem. Ten zespół ma największe szanse na awans. Z drugiej strony, na nich będzie ciążyła duża presja. Stawiam na Kanadę, ale nie wykluczam jakiejś niespodzianki.

Rozmawiał Mateusz Lampart

Źródło artykułu: