Giuseppe Cuccarini musiał manewrować, by w miarę efektywnie przepracować ze swoimi siatkarkami przerwę w rozgrywkach. Chemiczki, które akurat nie wyjechały na zgrupowanie reprezentacji, trenowały z innymi drużynami. Kadrowiczki walczyły o awans na igrzyska olimpijskie daleko od kraju. Polki w Ankarze, a Madelaynne Montano i Isabel Yonkaira Paola Pena za oceanem.
- Gratuluję swoim zawodniczkom, ponieważ były postawione w trudnej sytuacji - powiedział Giuseppe Cuccarini, trener Chemika Police po zwycięstwie 3:0 z Polski Cukier Muszynianka Enea Muszyna na początek roku w Orlen Lidze.
- Zareagowały właściwie po okresie, w którym nie mogły trenować wspólnie. To było trudne dla siatkarek, które były w Szczecinie, ale tak samo dla tych, które wyleciały do Ankary, Argentyny czy Stanów Zjednoczonych. Po ledwie dwóch treningach musiały zagrać dobrze, by pokonać Muszyniankę. Rywalki broniły skutecznie i trzeba było powalczyć, by skończyć piłki na siatce - dodał Włoch.
Przed Chemikiem Police pojedynek w Lidze Mistrzyń z Pomi Casalmaggiore o awans z "grupy śmierci". - Po dwóch setach zmieniłem niektóre zawodniczki. Mają trochę problemów fizycznych i oszczędziłem ich energię na kolejne spotkania. Nie chciałem niepotrzebnie ryzykować - wyjaśnił trener.
Chemiczki nie pozwoliły sobie na stratę seta, co jest małą tradycją w meczach z Mineralnymi. Przez dwie partie były dojrzalsze w decydujących momentach, a w trzeciej dokonały siatkarskiej egzekucji.
- Na pewno mecz był trudny. Po miesiącu przerwy znów wchodzimy w rytm grania i wiadomo, że w takich sytuacjach spotkania bywają nerwowe - przypomniała Aleksandra Jagieło, kapitan Chemika Police.
- Muszynianka dobrze broniła przez dwa sety, a nawet wygrywała długie akcje, przez co nam było trudno punktować. Wykazałyśmy się cierpliwością i większą siłą ognia. W trzecim secie rywalki już trochę poddały się i grało się nam łatwiej. Cieszy nas zwycięstwo za trzy punkty i koncentrujemy się już na Pomi.