AZS Częstochowa nie miał w sobotnim meczu nic do powiedzenia, choć ambitnie walczył z rzeszowską drużyną. Kibice na Podpromiu mieli okazję zobaczyć w akcji byłego zawodnika Pasów, Rafaela Redwitza. Brazylijczyk z francuskim paszportem nie miał jednak łatwego zadania, bo koledzy z drużyny nie rozpieszczali go dokładnym przyjęciem.
- Resovia zagrała naprawdę bardzo dobry mecz, szczególnie na zagrywce. Rzeszowianie są w dobrym okresie, zaczęli grać dużo lepiej. My przyjechaliśmy do Rzeszowa walczyć po bardzo ważnym zwycięstwie dla nas z BBTS-em. Wiemy, że w tym sezonie gramy o co innego w PlusLidze niż drużyna z Rzeszowa. Musimy na spokojnie obejrzeć ten mecz i zobaczyć, gdzie popełniliśmy błędy. Będziemy pracować żeby w kolejnych pojedynkach z tego typu drużynami grać lepiej - powiedział rozgrywający.
Trener gości przyznał, że różnicę zrobiła siła ognia rywali. - Resovia grała na poziomie dla nas nieosiągalnym, zarówno w zagrywce jak i w ataku. To były dwa elementy, w których widać było dużą różnicę. My staraliśmy się podjąć rękawicę, próbowaliśmy walczyć i zmienić obraz tego spotkania, natomiast przy tak grającym przeciwniku, nie mieliśmy za wiele do powiedzenia - stwierdził Michał Bąkiewicz.
W 15. kolejce PlusLigi, częstochowianie zmierzą się z Cuprum Lubin. AZS notuje serię czterech wygranych z rzędu we własnej hali, więc nie będzie w tym starciu bez szans.