Thomas Jaeschke o FF LM w Krakowie: Dla mnie to trochę jak sen

WP SportoweFakty / Olga Król
WP SportoweFakty / Olga Król

Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów wygrali dziesiąty pojedynek w tym sezonie, pokonując w minioną sobotę BBTS Bielsko-Biała. Teraz przed rzeszowianami rozgrywki o Puchar Polski mężczyzn 2016.

Mistrzowie Polski jechali na Podbeskidzie w roli zdecydowanych faworytów. I chociaż bielszczanie postawili Asseco Resovii Rzeszów trudne warunki, to podopieczni Andrzeja Kowala zdołali przeważyć szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatecznie, po wyrównanym pojedynku wygrali w trzech setach.

- Zespół z Bielska-Białej zagrał naprawdę dobry mecz. Czasami wydaje się, że w momencie, gdy spotkanie kończy się w trzech setach, kibice byli świadkami jednostronnego widowiska. Tak jednak nie było. Pierwszego seta zagraliśmy pod kontrolą, ale kolejne dwie odsłony były niezwykle zacięte. Nasza dyspozycja nie wyglądała może najlepiej, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Wiem, że mamy kilka rzeczy, które wymagają poprawy - powiedział w rozmowie z WP Sportowe Fakty Thomas Jaeschke.

Amerykanin pojawił się w wyjściowym składzie zespołu z Rzeszowa i na swoim koncie zanotował cztery punkty. Zawodnik był ostrzeliwany przez przeciwników zagrywkami i w pewnym momencie musiał zostać zmieniony przez Nikołaja Penczewa. - Poziom PlusLigi jest wyrównany o czym świadczy chociażby nasz mecz z BBTS-em. Przeciwnicy, podobnie jak my, są profesjonalistami, więc nie poddadzą się już na początku pojedynku. Nie sądzę, abyśmy w jakimś stopniu byli zaskoczeni dobrą grą bielszczan. Owszem, rywale naciskali na początku każdego z setów, ale potrafiliśmy postawić na swoim - dodawał przyjmujący.

Thomas Jaeschke dobrze wkomponował się w ekipę mistrzów Polski
Thomas Jaeschke dobrze wkomponował się w ekipę mistrzów Polski

Rzeszowianie, chociaż nie zagrali najlepszego meczu w tym sezonie, swoją przewagę w decydujących momentach osiągnęli dobrą dyspozycją w polu serwisowym. Prym w tym elemencie wiódł kapitan Olieg Achrem. - Kluczowe okazały się nasze dobre zagrywki oraz bloki w końcówkach setów. Moim zdaniem wypracowany system gry blok-obrona za każdym razem zdaje egzamin. Zdecydowanie dzięki temu jesteśmy w stanie skutecznie zagrać w ofensywie. W przeciwnym wypadku, wszystko się posypie. Na szczęście do tej pory większość z założeń przynosiła oczekiwany skutek - podkreślał Jaeschke.

Amerykański przyjmujący wraz z Bartoszem Kurkiem, Lukasem Tichackiem oraz Dmytro Paszyckim mieli kilka dni, aby odpocząć po trudach dotychczasowej części sezonu. Trener Andrzej Kowal zdecydował, że wymienieni siatkarze nie polecą do Szwajcarii na ostatni mecz grupowy rozgrywek Ligi Mistrzów. - Kilka dni było nam potrzebne, aby zregenerować siły. Wynik meczu w Lugano nie wpływał na naszą sytuację w grupowej tabeli Ligi Mistrzów, dlatego trener zdecydował, że zostaliśmy w Rzeszowie. Nie wiem, dlaczego wybór padł akurat na mnie. Trochę żałuję, bo nigdy nie byłem w Szwajcarii, a bardzo chciałbym ją zobaczyć - stwierdził reprezentant USA.

Pomimo tego, iż Asseco Resovia Rzeszów zajęła pierwsze miejsce w grupie G Ligi Mistrzów, teraz nie ma to najmniejszego znaczenia. W zeszłym tygodniu potwierdzono informację, iż klub będzie organizatorem Final Four, które w dniach 16-17 kwietnia odbędzie się w Tauron Arenie w Krakowie. - Jestem podekscytowany tym wydarzeniem. To mój pierwszy sezon w rozgrywkach Ligi Mistrzów, a do tego zagram w turnieju finałowym. Dla mnie to trochę jak sen. Czekam z niecierpliwością, kto będzie naszym przeciwnikiem. Myślę, że w Krakowie jesteśmy w stanie osiągnąć niezły rezultat - zakończył Thomas Jaeschke.

Źródło artykułu: