Sobotnie spotkanie w Jastrzębiu było teatrem jednego aktora. Rafael de Souza Lins, znany bardziej jako Rafa zdobył 16 punktów, znakomicie zastępując w wyjściowym składzie Guillaume’a Samikę. - Wielkie gratulacje przede wszystkim dla Rafy. Jest to zawodnik żywiołowy i bardzo go potrzebujemy - mówił po meczu Paweł Rusek, libero Jastrzębskiego Węgla. Popularny "Rufio" po raz kolejny okazał się ostoją defensywy śląskiego zespołu, notując 75. proc przyjęcie.
Rusek podkreślał, że niedawne zwycięstwo nad Domexem Tytanem AZS Częstochową wpłynęło na morale drużyny i pozwoliło ponownie uwierzyć, że stać ich na rywalizowanie z najlepszymi. - Byliśmy podbudowani wygranym meczem w Częstochowie, która do tej pory była naszą zmorą. Jak na razie jesteśmy niesieni dobrą falą i zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało dalej. Przed nami same ciężkie mecze, poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko. Jeśli jednak chce się grać o mistrzostwo, to trzeba z każdym wygrywać. Koncentrujemy się na następnych meczach. Przed nami Bełchatów i Treviso, więc łatwo nie będzie. Graliśmy do tej pory poniżej oczekiwań, tymczasem w ostatnich dwóch spotkaniach zagraliśmy dobrą siatkówkę i mam nadzieję, że będziemy to jak najdłużej utrzymywać - dodał.
Libero śląskiego zespołu otwarcie przyznał, że jego drużyna zagrała w sobotnie popołudnie po mistrzowsku, choć nie ustrzegła się kilku błędów. - Zawsze można grać lepiej i trzeba dążyć do doskonałości. Myślę, że zawsze są jakieś elementy do poprawienia, aczkolwiek sądzę że ten mecz był rozegrany przez nas po mistrzowsku, wszystko nam wychodziło - mówił z uśmiechem na twarzy. - Zagrywka była masakryczna, zniszczyła przyjęcie w zespole z Olsztyna. Paweł Zagumny nie mógł robić tego, co zawsze robi gdy ma dobre przyjęcie. To jest właśnie ten punkt zaczepienia - jeśli chce się grać z Olsztynem, który ma Zagumnego w składzie, to trzeba ich odrzucić zagrywką - podkreślał.
W ostatnim tygodniu pojawiły się informacje jakoby siatkarze trenera Roberto Santilliego chcieli podejmować Sisley Treviso na hali w Szerokiej, gdzie rozgrywane są ligowe pojedynki. Wystosowane przez klub pismo spotkało się jednak z kategoryczną odmową władz CEV. - Gramy na różnych halach, w różnych miejscowościach. Nie chcę nikogo obrażać, ale na przykład w Portugalii obiekty wyglądają tragicznie i są dużo gorsze niż u nas. Nie rozumiem tego, że możemy grać na szkolnych halach gdzie jest tysiąc kresek a we własnej hali nie możemy i musimy przenosić się na lodowisko. Dla mnie to jest śmieszne i liczę, że komisja zaakceptuje jeszcze naszą prośbę - zakończył Rusek.