W ostatnim sezonie reprezentacyjnym Kaliszuk była silnym punktem reprezentacji Polski. Wystąpiła we wszystkich meczach fazy grupowej World Grand Prix, ponadto przygotowywała się do turnieju finałowego II dywizji, którego gospodarzem była Polska.
Kaliszuk jednak nie zagrała w finałach WGP. Nie pozwoliła jej na to kontuzja odniesiona podczas zgrupowania w Szczyrku, w trakcie sparingu z reprezentacją Holandii zerwała więzadła krzyżowe w kolanie lewej nogi.
Po operacji i wielomiesięcznej rehabilitacji siatkarka w końcu wróciła do gry. Swój pierwszy występ w bieżącym sezonie Orlen Ligi zaliczyła w 17. kolejce, gdy Tauron MKS Dąbrowa Górnicza podejmował PGE Atom Trefl Sopot.
- Bardzo się cieszę z powrotu. Długo czekałam na ten moment - przyznała Tamara Kaliszuk, która na boisku pojawiła się w końcówce drugiego seta. Skrzydłowa dawała dobre zmiany w kolejnych partiach, o sile jej zagrywki kilkukrotnie przekonały się rywalki, podbiła również ważne piłki w obronie.
Po emocjonującym starciu lepsze okazały się siatkarki PGE Atomu Trefla, które w tie-breaku przegrywały 13:14, a mimo to zwyciężyły. Jednak ten mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej, Tauron MKS prowadził 1:0 i w drugiej odsłonie 22:18, lecz stracił tę partię, jak i kolejną.
- Taki jest sport, czasem nieprzewidywalny. Niekiedy zdarzają się sytuacje, że wysoko się wygrywa, myśli się już o zwycięstwie, a tu przeciwnik obroni piłkę, wydawałoby się nie do obrony, zdobywa punkt i potem leci cała seria - powiedziała Kaliszuk.