Żeńskie rozgrywki powinny przejść zmiany? Kolejny szkoleniowiec zabrał głos

Po Bogdanie Serwińskim, który przed dwoma tygodniami w rozmowie z WP SportoweFakty ostro skomentował sytuację w żeńskiej siatkówce, swoją opinią na ten temat podzielił się Jacek Skrok - trener Developresu SkyRes Rzeszów.

Monika Skrzyniarz-Gwizdała
Monika Skrzyniarz-Gwizdała

Do 31 stycznia 2016 roku aż cztery pierwszoligowe zespoły zgłosiły akces do gry w najwyższej klasie kobiecych rozgrywek. Są to PWSZ Karpaty MOSIR KHS Krosno, ŁKS Commercecon Łódź, Budowlani Toruń oraz Wisła Warszawa. W związku z tym powrócił temat zamian rozgrywek oraz tego jaki powinny mieć one charakter.

Obecny - zamknięty system Orlen Ligi opiera się na rywalizacji 12 zespołów. Po fazie zasadniczej, której sposób zmagań pozostał bez zmian w porównaniu do lat poprzednich, liga zostanie podzielona i możliwość walki o najwyższe laury mistrzostw Polski będą mieć tylko cztery pierwsze zespoły.

Jednym z rozwiązań pozwalającym klubom, które zgłosiły ku temu chęć na uczestnictwo w siatkarskiej ekstraklasie kobiet, jest zwiększenie liczby drużyn biorących udział w lidze. - Jeżeli chodzi o powiększanie ligi, to chyba każdy z trenerów mający problemy kadrowe w swojej drużynie, może powiedzieć, że nie jest to dobre rozwiązanie. Patrząc nawet na ruchy trenerów reprezentacji, można to stwierdzić. Polscy szkoleniowcy zawodniczek szukają wszędzie, nawet wśród juniorek. Widać, że ten rynek nie jest wcale taki wielki, żeby ligę robić większą. To nie o takie rozwiązanie chodzi i z pewnością poziomu rozgrywek nie podniesie - komentuje sprawę Jacek Skrok, trener Developresu SkyRes Rzeszów

Inną receptą jest ponowne "otwarcie" ligowych zmagań. Mowa o sytuacji, w której na nowo wraca motyw spadku oraz awansu do elity. Wówczas nie tylko czołówka ligi ma pobudki do ciągłych zwycięstw, ale dół tabeli w obawie o zdegradowanie do niższej ligi również. - To jest pierwsza z najważniejszych rzeczy: sportowa rywalizacja, gdzie każdy walczy o swoje. Teraz wszyscy zostają i dochodzi do sytuacji gdzie tabela dzieli się na dwie połówki. Pierwsza część motywuje się, jeszcze o coś walczy. A pozostałe zespoły, które oderwały się od tej czołówki o nic nie grają. To nie jest dobre i nie jest to do końca sportowa rywalizacja - mówił Skrok. Jego drużyna zalicza się do drugiej połówki. Po 18. kolejkach spotkań rzeszowska ekipa zgromadziła na swoim koncie 8 punktów co dało jej 11 miejsce w zestawieniu, jednak o wspomniany spadek do I ligi nie musi się obawiać.

Skrok wspomniał o dwóch wyjściach dających szansę zaistnienia w OrlenLidze czterem zespołom z jej zaplecza, jednak rozwiązań jest sporo. Pierwszoligowe drużyny swoje aspiracje potwierdzają działaniami. Przykładem może być zwycięstwo w ubiegłą środę w ramach Puchar Polski kobiet ŁKS-u Commercecon Łódź nad BKS-em Aluprof Profi Credit Bielsko-Biała - drużyną zajmującą 8. pozycję w najwyższej klasie rozgrywek.

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: popis Messiego na treningu
Czy OrlenLiga znów powinna być "otwarta"?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×