Przed drugim i trzecim spotkaniem w tej rywalizacji nikt nie spodziewał się, że Developres SkyRes Rzeszów jest w stanie dwukrotnie przegrać z Pałacem Bydgoszcz po tym, jak wcześniej wygrał na jego terenie. W obu spotkaniach w Rzeszowie nieoczekiwanie lepsze okazały się podopieczne Adama Grabowskiego.
- To bardzo ważne zwycięstwo dla Pałacu - powiedział Jacek Skrok. - Nam również bardzo zależało, aby grać to "piętro" wyżej. Muszę pogratulować zespołowi z Bydgoszczy zwycięstwa i determinacji. Oprócz tego, że Pałac bardzo fajnie bronił, to miał trudną zagrywkę. To było dla nas o tyle zaskakujące, że wygraliśmy pierwszego seta, mimo najgorszego przyjęcia w tej partii w czasie całego meczu. Potem odbiór nie przekładał się na atak - oznajmił trener rzeszowianek po trzecim starciu.
Bydgoszczanki górowały nad Developresem w ataku. Postrachem dla ekipy znad Wisłoka była Natalia Misiuna. - Po drugiej stronie siatki była skuteczna kontra i tym bydgoszczanki nas punktowały. W drugim spotkaniu mieliśmy ten sam problem. Naszą bolączką jest to, że nie potrafimy kończyć piłek, które mamy na swojej stronie. Udało nam się rywalizować z nimi na równi w bloku, ale rywalki uciekły nam atakiem. Wiedzieliśmy, że będzie trudno, bo nawet jeśli gramy o niższe miejsca, to nikt nam nie odpuści - przyznał wybitny przed laty siatkarz Czarnych Radom.
Bojaźń Developresu mogła dziwić. Do tej pory Pałac był zespołem, który "leżał" rzeszowiankom. - Mieliśmy po swojej stronie zbyt wiele obaw i wstrzymywaliśmy rękę w ataku. W naszej grze były widoczne stare błędy. Oprócz tego celowaliśmy serwisem tam, gdzie nie trzeba było. Wielokrotnie pokazaliśmy, że potrafimy grać. Niestety, w sytuacjach stresowych cały czas coś nam ucieka - zakończył Skrok.
Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: niesamowity popis Ibrahimovicia
Źródło: WP SportoweFakty