Puchar CEV: Turecko-rosyjska wojna trwa. Rośnie napięcie przed meczem rewanżowym

Materiały prasowe / Siatkówka
Materiały prasowe / Siatkówka

Gorąca atmosfera towarzyszy rywalizacji finałowej o Puchar CEV siatkarek. W pierwszym meczu, na parkiecie góra była ekipa Galatasaray Stambuł pokonując Dynamo Krasnodar 3:2. Po spotkaniu zażarta rywalizacja obu ekip przeniosła się do mediów.

Pierwszy mecz finałowy Pucharu CEV kobiet zakończył się wygraną Galatasaray Stambuł 3:2. W trakcie spotkania nie brakowało jednak emocji, które niewiele miały wspólnego ze sportem. Podczas meczu szkoleniowiec zespołu Ataman Guneiligl wielokrotnie prosił arbitrów o interwencję twierdząc, że siatkarka Dynama Krasnodar Tatiana Koszeliewa łamie zasady fair-play, przekazując sztabowi szkoleniowemu rosyjskiej ekipy informacje na temat sposobu rozgrywania przez gospodynie kolejnych akcji. W odwecie, reprezentacyjna przyjmująca ekipy gości na swoim instagramowym profilu poinformowała, że atmosfera towarzysząca spotkaniu ją zszokowała. Rosjanka oświadczyła, że w słowach i gestach czuć było nienawiść.

Z ostrą krytyką spotkała się także postawa sztabu szkoleniowego gospodarzy, któremu Koszeliewa zarzuciła wysoce niesportową postawę. Zdaniem zawodniczki trener drużyny ze Stambułu po zakończeniu meczu pokazał w kierunku rosyjskiej ekipy środkowy palec. W odpowiedzi na ten zarzut, Ataman Guneiligl postanowił opublikować na stronie klubowej oświadczenie, w którym odpiera zarzuty zawodniczki.

Treść oświadczenia tureckiego szkoleniowca:

W trakcie meczu zdałem sobie sprawę, że taktyka mojego zespołu jest przekazywana za pomocą gestów do ławki rezerwowych naszego przeciwnika, przez jednego z członków sztabu szkoleniowego ekipy z Rosji. To było niezgodne z ideą fair-play. Rosyjska zawodniczka Dynama Krasnodar Tatjana Koszeliewa, która nie mogła brać udziału w rywalizacji ze względu na kontuzję uznała, że cały incydent dotyczył jej osoby. Na dodatek postanowiła nagłośnić całą sprawę w mediach społecznościowych, co dla mnie jest niedopuszczalne. 
Siatkówka to gra, w której rywalizacja toczy się na zasadach fair-play, a my jesteśmy jej częścią. W sytuacji, gdy nasz przeciwnik tuż przed meczem rozlewa na parkiet wodę, aby opóźnić rozpoczęcie spotkania, na dodatek utrudnia mopersom wykonywanie swoich obowiązków, traktujemy pretensje zawodniczki i jej niezbyt eleganckie zachowania, za budowanie niepotrzebne budowanie napięcia przed sobotnim rewanżem w Krasnodarze. Nie pozwolimy się jednak sprowokować. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby jak najlepiej przygotować się do rewanżu. Będziemy walczyć do ostatniej kropli krwi o zwycięstwo. 

Co ciekawe, negatywne opinie na temat zachowania kibiców i trenera potwierdziła w rozmowie z serwisem sportfakt.ru Iness Kokmaz, była reprezentantka Rosji, mieszkająca obecnie w Turcji. - Na meczach Galatasaray niestety panuje taka właśnie atmosfera. To już niestety norma. Nie lubię chodzić na pojedynki z udziałem tej drużyny właśnie z tego powodu. W czasie meczów nagminnie obraża się graczy i sędziów, to niechlubna tradycja. Co do śmieci to rzeczywiście leciały one z trybun, ale w kogo właściwie fani celowali trudno powiedzieć. Po zakończeniu spotkania kibice zaczepiali właściwie wszystkich, którzy znaleźli się w pobliżu. Zaczęło się od skandowania obraźliwych haseł, a potem głośnego domagania się od dziewczyn z Galatasaray podziękowań za doping. Zawodniczki najpierw jednak podeszły do loży gdzie siedzieli działacze Tureckiej Federacji Siatkówki i Galatasaray. Fanom to się bardzo nie spodobało, więc urządzili na trybunach prawdziwe piekło. Rzucali monetami w arbitrów, w kierunku przedstawicieli rosyjskiego klubu poleciały śmieci, a miejscowe zawodniczki były prowokowane obraźliwymi okrzykami - przyznała Iness Kokmaz. Była siatkarka skrytykowała także za nieprzyzwoite gesty trenera ekipy znad Bosforu Atamana Guneiligla. - Jego zachowanie było bardzo zaskakujące i nieeleganckie. W Turcji ten człowiek cieszy się bardzo dobrą opinią. Jego zachowanie było skandaliczne, tym bardziej, że gest skierowany był w kierunku kobiet i Tatiany Koszeliewej osobiście.

Rosyjska Federacja Siatkówki zapowiedziała, że zamierza przyjrzeć się zachowaniu tureckiego szkoleniowca oraz kibiców. Jeżeli znajdą się dowody na ich niewłaściwą postawę, działacze będą domagali się wyciągnięcia konsekwencji. - Kibice mogą zachowywać się się jak chcą, to ich prawo. Co do zachowania trenera Galatasaray, to takie gesty jedynie odzwierciedlają jego kulturę i prezentowany poziom. Jeżeli znajdziemy dowody na popełnienie wykroczenia przez kibiców lub trenera, złożymy skargę do Komisji Dyscyplinarnej CEV - powiedział Władisław Fadiejew, dyrektor generalny Rosyjskiej federacji Siatkówki.

Wszystko wskazuje na to, że atmosfera meczu rewanżowego, który wyłoni najlepszą ekipę tegorocznej edycji Pucharu CEV siatkarek, może być bardzo gorąca. Gospodarze już wcześniej zapowiedzieli, że do zabezpieczenia meczu wykorzystane zostaną dodatkowe siły, w tym oddziały specjalne policji.

Komentarze (0)