Siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn, choć nie ugrali nawet seta, to przez większość meczu stanowili godnego rywala dla PGE Skra Bełchatów. Zwłaszcza w drugim secie, który zakończył się bardzo emocjonującą grą na przewagi. - Na pewno był to mecz na niezłym poziomie. Było widać, że Skra grała o znacznie wyższą stawkę niż tylko zwycięstwo w tej kolejce, bo w każdej akcji walczyli o piłkę. Ale my również, naprawdę się z nimi dziś biliśmy i z własnej postawy na pewno możemy być zadowoleni. Ale niestety nie z wyniku, bo jednak liczyliśmy na trochę więcej. Zwłaszcza, że drugi i trzeci set były naprawdę udane w naszym wykonaniu. Graliśmy bardzo dobrze w ataku, tylko Skra zagrała jeszcze lepiej w obronie. Czasem zawodnicy mieli piłki do ataku na pojedynczym bloku, a rywal je wyjmował w polu i grał swoją skuteczną kontrę - ocenił Paweł Woicki.
Hala Urania wypełniła się prawie cała, a zgromadzeni kibice bardzo głośnym dopingiem wspierali ekipę gospodarzy. To wyjątkowa sytuacja, bo często na wyjazdowych meczach PGE Skry lepiej słychać kibiców gości. - Chcieliśmy stworzyć widowisko dla naszych fanów, którzy wspaniale nas wpierają. I to czuć nie tylko podczas meczów, ale na co dzień w mieście. Po to codziennie ciężko pracujemy, trenujemy, żeby dla nich i dla nas samych grać dobrze, a także wygrywać. To drugie nam się dzisiaj nie udało, ale i w ty meczu i w spotkaniu w Gdańsku pokazaliśmy, że umiemy grać w siatkówkę. To jest też ważne dla nas - cieszył się rozgrywający olsztynian, który kilka sezonów temu grał w czarno-żółtych barwach.