Chemik Police okazał się być poza zasięgiem rywali w Pucharze Polski, przez co nie powtórzyła się sytuacja z Kędzierzyna-Koźla, gdzie zwycięzca został wyłoniony dopiero po tie-breaku.
Trener Lorenzo Micelli nie mógł być zadowolony z postawy podopiecznych. - Nie straciliśmy koncentracji, ani też ducha. Po prostu zaczęliśmy się zbyt często mylić i obniżyliśmy jakość naszej zagrywki. Rywalki to zwyczajnie wykorzystały, bo zostawiliśmy im zbyt dużą swobodę do gry - wyjaśnił szkoleniowiec.
Sopocianki muszą jednak zapomnieć o tym, co zdarzyło się w Kaliszu, bowiem w poniedziałek wznawiają walkę w półfinale. Jeśli pokonają Impel Wrocław, to wywalczą awans, w przypadku porażki powrócą do swojej hali.
Morale zespołu jednak nie obniżyły się. - Taki wynik nas zmotywuje, bo każdy chce teraz ugrać ten złoty medal. W finale o sukces końcowy będzie co prawda trudniej, bo trzeba będzie wygrać trzy spotkania, a nie jedno, niemniej potwierdzi to, który zespół jest ostatecznie najlepszy. Na razie nie wybiegamy jednak w przyszłość, bo nie jesteśmy w finale. Na tę chwilę mamy przed sobą ciężki mecz we Wrocławiu, w którym musimy zagrać swoją siatkówkę - zapewniła Katarzyna Zaroślińska.
PGE Atom Trefl Sopot zmierzy się z Impelem w Hali Orbita w poniedziałek o godz. 20:30.