Jak można się było spodziewać, inauguracja Euro 2016 w wykonaniu polskich piłkarzy zdecydowania wygrała walkę o zainteresowanie kibiców we Włocławku. Kibice zgromadzeni w Hali Mistrzów szybko opuścili obiekt tuż po zakończeniu spotkania Biało-Czerwonych z Portoryko, spiesząc się na transmisję meczu zawodników Adama Nawałki z Irlandią Północną i na trybunach zostali tylko najbardziej zatwardziali miłośnicy siatkówki (część z nich i tak co chwila zerkała na telefony w oczekiwaniu na doniesienia z Francji).
Tymczasem trzeba było dograć do końca turniej drugiej dywizji; początek rywalizacji wskazywał na większa mobilizację Kenijek (6:8). Zawodniczki Davida Lungaho grały dużo swobodniej i skuteczniej niż w poprzednich spotkaniach i mimo rosnącej przewagi rywala ich postawę można było ocenić pozytywnie. Las Panteras po drugiej przerwie zmniejszyły liczbę punktów oddawanych za darmo, mimo to pozwoliły sobie odebrać pięć "oczek" przewagi i skazały się na nerwowe pojedynki z blokami Mercy Moim (21:21), a koniec końców doszło do gry na przewagi. Dopiero dotknięcie siatki przez kenijską środkową sprawiło, że siatkarki Guillermo Orduny odetchnęły z wielką ulgą.
W kolejnym secie afrykański zespół co chwila gubił się, próbując zorganizować kontratak, co mocno ułatwiało Yael Castiglione i jej koleżankom rywalizację. Argentynkom brakowało odpowiedniego tempa akcji i przyjęcia, ale ratowała je siła, o czym przekonała się zmierzwiona piłką fryzura Jane Wairimu (14:11). I tym razem nie zabrakło równej walki, po błędzie wspomnianej rozgrywającej i blokach na Leticii Boscacci to siatkarki z Czarnego Lądu objęły prowadzenie! Zirytowane swoją niedokładnością faworytki zmobilizowały się i dokończyły seta po swojej myśli, niestety na sam jego koniec doszło do przykrego zdarzenia. Jedna z Kenijek przypadkowo podcięła nogą spadająca na parkiet atakującą Boscacci. Zawodniczka długo nie podnosiła się z boiska i musiała zostać zniesiona z niego przez dwie osoby. Jak się okazało, skręciła ona kostkę.
Poszkodowaną zawodniczkę zastąpiła Lucia Fresco i widać było, jak spore znaczenie ma ona dla Albicelestes. Jej szczelny blok pomógł Argentynkom w opanowaniu emocji na początku trzeciego seta (8:3). Podopieczne Davida Lungaho traciły pewność siebie i precyzję wraz z narastającym zmęczeniem, co widać było po kolejnych atakach bitych wysoko nad blokiem i daleko poza pole punktowe. Po drugiej przerwie technicznej dekoncentracja wygrywającego zespołu zemściła się serią straconych punktów (16:11), na chwilę przez kenijskie zmienniczki wróciły demony z pierwszego seta. Ostatecznie siatkarki z Ameryki Południowej dograły (nie bez wysiłku) mecz do szczęśliwego końca, mimo to końcówka ostatniej partii zostanie zapamiętana ze względu na ambicję i ciekawe zagrania ich rywalek z Afryki. Nic dziwnego, że to Kenijka została wyróżniona przez organizatorów turnieju.
Argentyna - Kenia 3:0 (26:24, 25:22, 25:17)
Argentyna: Acosta, Sosa, Boscacci, Fernandez, Castiglione, Busquets, Rizzo (libero) oraz Franchi, Piccolo, Lazcano, Fresco
Kenia: Wairimu, Wangeci, Murambi, Moim, Khadambi, Mukuvilani, Kundu (libero) oraz Atuka, Wanja, Makuto V.
MIP: Mercy Moim (Kenia)
Drużyna | Mecze | Sety | Punkty |
---|---|---|---|
Portoryko | 3-0 | 9:1 | 9 |
Polska | 2-1 | 6:5 | 5 |
Argentyna | 1-2 | 6:6 | 4 |
Kenia | 0-3 | 0:9 | 0 |
ZOBACZ WIDEO Jaka przyszłość PZPS? "Audyt jest tylko zasłoną" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}