Dla sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski, runda interkontynentalna Ligi Światowej to idealna okazja do sprawdzenia formy zawodników w warunkach bojowych. Miejsce w Final Six Biało-Czerwoni mają zapewnione jako gospodarz, dlatego też duet Stephane Antiga - Philippe Blain w pierwszych dwóch turniejach bez obaw pozwolił odpocząć czołowym graczom.
- Nie da się grać przez 12 miesięcy na najwyższych obrotach i przy maksymalnej dawce adrenaliny. Stephane Antiga obrał słuszny kierunek, dając poszczególnym zawodnikom możliwość odpoczynku i regeneracji. Trzeba przywiązać szczególną uwagę do zmęczenia konkretnych graczy oraz optymalnego przygotowania ich na dalszą część sezonu. Do wyniku w Lidze Światowej nie powinniśmy przywiązywać szczególnej wagi - tłumaczył w rozmowie z naszym portalem Sebastian Świderski.
Do Nancy Polacy udali się w optymalnym zestawieniu, z Michałem Kubiakiem,Bartoszem Kurkiem i Mateuszem Miką w składzie. W piętnastoosobowej kadrze znalazł się także Fabian Drzyzga, który ostatecznie jako jedyny gracz został skreślony z listy kandydatów do gry na turnieju we Francji, gdzie mistrzowie świata będą mieli ostatnią okazją do podreperowania dotychczasowego bilansu przed występem w Final Six. W sześciu spotkaniach Biało-Czerwoni odnieśli tylko dwa zwycięstwa, uznając przy okazji wyższość Francuzów, Serbów i dwukrotnie Rosjan.
Zdaniem Marka Karbarza, 218-krotnego reprezentanta Polski, na podstawie wcześniejszych wyników nie należy jednak wyciągać daleko idących wniosków. - Nie ma co robić tego za szybko. Każdy kibic chce, żeby jego ulubiona drużyna wszystko wygrywała, ale to jest niemożliwe. Nie jesteśmy taką potęgą siatkówki, że cały świat będzie nam leżeć u stóp, niezależnie od prezentowanej przez nas formy. Nie mamy też na tyle szerokiego składu - powiedział w rozmowie z naszym portalem mistrz świata z 1974 i olimpijski z 1976 roku.
ZOBACZ WIDEO Tomasz Listkiewicz: wszyscy sędziowie na Euro doceniają Polaków (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Okazję do poprawienia bilansu Polacy będą mieli już w piątek. Zadanie będzie niezwykle trudne, bowiem Brazylia dotąd przegrała tylko jeden mecz. Pogromcami podopiecznych Bernardo Rezende okazali się Serbowie. O sile Canarinhos przekonali się natomiast Amerykanie, Irańczycy i Bułgarzy. Piętnaście punktów na koncie ekipy z Kraju Kawy wydaje się być wystarczającą zaliczką w walce o miejsce w turnieju z udziałem sześciu najlepszych zespołów. Szkoleniowiec trzykrotnych mistrzów świata zapewnia jednak, że jego podopieczni podejdą do rywalizacji we Francji w pełni skoncentrowani.
- Jesteśmy bliscy awansu, ale przed nami jeszcze jeden bardzo trudny turniej. Musimy się skupić przede wszystkim na nim - powiedział 56-letni trener na konferencji prasowej przed rozpoczęciem rywalizacji w Nancy.
O tym jak ważny dla Canarinhos jest sukces w rozgrywkach Ligi Światowej mówił w wywiadzie dla serwisu worldofvolley.com Luiz Felipe Fonteles. - Naszym celem zawsze jest zwycięstwo. Każdy mecz jest dla nas bardzo ważny, bowiem pozwala wyciągać wnioski na przyszłość. Chcemy wygrać Ligę Światową, bowiem od naszego ostatniego triumfu minęło już kilka lat - powiedział reprezentacyjny przyjmujący.
Bilans meczów obu reprezentacji w Lidze Światowej jest zdecydowanie korzystniejszy dla Brazylijczyków. Canarinhos z 33 starć wygrali 23, z czego dwanaście bez straty seta. Po raz ostatni obie reprezentacje zmierzyły się ze sobą w 2014 roku. Wówczas bilans starć był remisowy, po jednym zwycięstwie Polaków i Brazylijczyków na własnym terenie i na wyjeździe.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)