LŚ 2016. Marcin Możdżonek: Musieliśmy w końcu wygrać z dobrym rywalem

WP SportoweFakty / Olga Król
WP SportoweFakty / Olga Król

Reprezentacja Polski odniosła pierwsze zwycięstwo w Final Six Ligi Światowej, choć nie obyło się bez przeszkód. Francuzi ulegli dopiero po tie-breaku.

W tym artykule dowiesz się o:

Reprezentacja Polski ponownie dostarczyła kibicom wiele emocji. Tradycyjne powiedzenie "z piekła do nieba" znów dotyczyło siatkarzy. Po dwóch pierwszych kiepskich setach podnieśli się z kolan i ostatecznie zwyciężyli w tie-breaku.

Choć nie bronili piłek meczowych w trzecim secie, w czwartej odsłonie odrobili sporą stratę. - Tak, to był horror. Jak nie teraz, to kiedy? Francja nie była w najlepszej dyspozycji i musieliśmy to wykorzystać, wygrać w końcu jakieś spotkanie z bardzo dobrym przeciwnikiem, żeby się lepiej poczuć. Francuzi przyjechali do nas praktycznie nieprzygotowani, oni tydzień nie trenowali, nie robili kompletnie nic. My się cieszymy, bo wygrana na pewno podbuduje morale drużyny - zapewnił Marcin Możdżonek.

Pięciosetowe mecze z Francuzami nie są niczym nowym, po raz ostatni do takiego doszło w Tokio w maju. - Trochę historia się powtarza, ale okoliczności były zupełnie inne - skomentował krótko środkowy.

- W Krakowie żadna drużyna, oprócz Serbów, nie pokaże swojej najlepszej siatkówki, ponieważ wszyscy się szykują na to, co jest najważniejsze, czyli Rio. Mecze zapewne będą wyglądały tak jak ten. Dużo szarpaniny, ładne akcje przeplatane przestojami, brzydką siatkówką. Tym nikt się nie będzie przejmował - zakończył były kapitan Biało-Czerwonych.

W czwartek Polacy zagrają z Serbami, spotkanie rozpocznie się o godz. 20:30.

Dominika Pawlik z Krakowa

ZOBACZ WIDEO Kamil Zieliński: Pierwsza dziesiątka to duży sukces (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)