Katarzyna Wysocka: Wynik mógł być odwrotny

W niedzielę bydgoszczanki po raz pierwszy od dłuższego czasu były bardzo bliskie przełamania pasma porażek z Farmutilem Piła, które trwa od połowy 2005 roku. Gospodynie postawiły rywalkom bardzo trudne warunki i właściwie zawodniczki Piotra Makowskiego mogą mieć pretensje tylko do siebie, że przegrały to spotkanie. Jedna piłka dzieliła je od prowadzenia w meczu 2:0, a w decydującej fazie tie-breaka na tablicy świecił się wynik 13:11 dla miejscowych.

- Niestety nie udało nam się wygrać z Piłą, ale powalczyłyśmy z nimi. Na pewno troszeczkę szkoda drugiego seta, bo powinnyśmy były go wygrać, ale zabrakło konsekwencji w naszej grze. O trzeciej partii musimy jak najszybciej zapomnieć, bo w ogóle nie podjęłyśmy walki. W tie-breaku było już lepiej, ale niestety nie udało się nam po raz kolejny pokonać pilskiego zespołu. Może jeszcze w tym sezonie się z nimi spotkamy, być może wtedy będzie lepiej i coś ugramy - mówiła libero Centrostalu Bydgoszcz - Katarzyna Wysocka.

Ta porażka chwały zawodniczkom z Bydgoszczy nie przynosi, szczególnie, że zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Najwyraźniej w najważniejszych momentach gospodynie sparaliżowała myśl, że mogą po trzynastu porażkach wreszcie przełamać pilanki. - Myślę, że też tak mogło być, bo odczuwamy lekką presję, że musimy już z nimi wygrać. Być może w głowie gdzieś siedzi ta seria, która może być już pilskim kompleksem. Wszyscy już o tym mówią, lecz tak naprawdę myślę, że jest to bez znaczenia. My mamy tylko wyjść, zagrać niezły mecz i pokazać dobrą siatkówkę. W tym spotkaniu to nam się nie udało. Walczyłyśmy do końca i było widać wyrównaną grę, ale w końcówce zabrakło nam trochę szczęścia. Ten mecz równie dobrze mógł się skończyć 3:2 dla nas - uważa siatkarka.

Stawka spotkania była wysoka, bo gra toczyła się o trzecie miejsce po fazie zasadniczej. Zawodniczki znad Brdy będą musiały zadowolić się najprawdopodobniej czwartą pozycją i w play-offach spotkają się najpierw z Dąbrową Górniczą, a później ewentualnie z BKS-em Bielsko-Biała. - Nie da się ukryć, że Bielsko ma bardzo dobrą drużynę. Wiele dziewczyn z tego zespołu gra w reprezentacji Polski. Wydaje mi się, że w lidze są trzy silne zespoły: Bielsko, Muszyna i Piła. Tak naprawdę dla nas jest bez znaczenia z kim zagramy, bo my po prostu musimy wyjść, zagrać swoje i pokazać to, co potrafimy. Jeśli to nam się uda, to moim zdaniem wynik pozostaje sprawą otwartą i wszystko się może zdarzyć.

Trener Piotr Makowski może być zadowolony z faktu, że oprócz Kingi Zielińskiej pozostałe siatkarki nie narzekają na poważniejsze urazy. - W zeszłym tygodniu miałyśmy troszeczkę problemów, bo gdy rozchorowała się Tatiana Hardzejewa, to byłyśmy zmuszone do trenowania w okrojonym składzie. Na pewno to utrudniło nam troszkę przygotowania do tego meczu, ale ogólnie można powiedzieć, że jesteśmy zdrowe, nie mamy większych problemów i wszystko jest w porządku - zakończyła Katarzyna Wysocka.

Komentarze (0)