Karolina Goliat: Jestem napalona na grę

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki

Numerem jeden na pozycji atakującej w reprezentacji Belgii jest bez wątpienia Lise van Hecke, ale o numer dwa walczy pani właśnie m.in. z Kają Grobelną. Mecze w Orlen Lidze będą taką wewnętrzną rywalizacją między wami?

- Z trenerem Vande Broekiem nigdy nie wiadomo. On nie ma takiej stałej grupy. Często bierze sporo dziewczyn, które później nie grają za dużo w meczach. To chyba jest forma testu. Nie wiem, do kogo ma on większe zaufanie w tym momencie, ale na razie jestem spokojna, bo Lise nie da się tak łatwo wyprzeć z tej pierwszej szóstki.

Ale chyba przyjście pani i Kai Grobelnej do Polski jest pewnym sygnałem, że chcecie wskoczyć do tej kadry.

- Na pewno tak, ale on ma do niej wielkie zaufanie. Gdy nie ma jej na boisku, jest zupełnie inna atmosfera. Także inne zawodniczki czują się pewniej, gdy Lise jest na boisku.

ZOBACZ WIDEO UFC 205: Kowalkiewicz skomentowała decyzję Jędrzejczyk

Daje się zauważyć w social mediach, że reprezentacja Belgii to jedna wielka rodzina. Jesteście bardzo ze sobą zżyte.

- To dzięki temu, że Belgia jest w sumie małym krajem, więc wszystkie dziewczyny znają się nie tylko z Asterixa, ale też z mniejszych klubów. Wszyscy się znają od młodziczek, skoro żyją w jednym internacie i choćby mijają się ze sobą przez sześć dni w tygodniu. Można się zżyć ze sobą.

Pytała pani Frauke Dirickx, Charlotte Leys czy Helene Rousseaux o grę w Polsce przed przyjściem do Sopotu?

- Szczerze mówiąc, to nie, ponieważ trochę śledziłam to, co dzieje się w polskiej lidze. Wiedziałam, jak to mniej więcej wygląda. Szybko podjęłam decyzję co do podpisania umowy, a potem już tylko czekałam, aż będę mogła przyjechać do klubu.

Da się porównać to, co dzieje się w Asterixie z tym, co teraz utworzono w Atomie Treflu?

- Moim zdaniem nie do końca. W Belgii jest całkiem inna liga. Tu musimy inaczej do tego podejść. Nie ma już czasu na pracę jak w szkole, bo musimy wyjść na boisko i coś pokazać. To nie jest do końca to samo, choć małe podobieństwo pewnie da się zauważyć.

Jak wygląda atmosfera w drużynie Atomu Trefla? Zgromadziła się w Sopocie grupa dziewczyn naprawdę chętnych do pracy.

- Zgadza się. Przed sezonem już byłyśmy bardzo napalone na grę. Nie mogłyśmy się doczekać pierwszej gry o punkty. Ani razu jeszcze nie usłyszałam od nikogo, że nie chce mu się trenować, więc to też jest dobry znak. Nie ma "grupek", jesteśmy jedną drużyną. Im dłużej ze sobą będziemy, tym lepiej będzie to wyglądało.

Sprowadzono panią raczej z myślą o tym, że będzie pani grała jako pierwsza atakująca i tak na razie jest. Jest pani gotowa do tej roli?

- W zeszłym sezonie nie miałam wielu okazji do prezentowania swoich umiejętności, więc teraz bardzo chcę dużo grać. To jest też bardzo ważne. Nie mogłam się już doczekać startu rozgrywek i myślę, że taki głód grania może wyjść na dobre nie tylko mnie, ale i całej drużynie.

W Sopocie rozmawiał Krzysztof Sędzicki

Numerem dwa w reprezentacji Belgii będzie:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×