- Zagraliśmy niezwykle dobrze w pierwszym secie. Ostrzegałem, że należy utrzymać nasz poziom agresji, by nie pozwolić Chinkom na powrót do gry. Nasze problemy zaczęły się, gdy rywal uwierzył w siebie i poprawił swoje przyjęcie. Gra Chin utrzymywała się na wysokim poziomie, dopiero w czwartym secie rywalizowaliśmy jak równy z równym: lepszy odbiór i poprawa współpracy ze środkowymi ulepszyła balans w naszej grze. Piąty sety jest zawsze nieco loteryjny, zrobiliśmy kilka błędów, niemniej Chinki były od nas lepsze przez większość meczu - tak skomentował przebieg meczu José Roberto Guimarães, dla którego była to jedna z największych trenerskich porażek od 2003 roku i początku pracy z reprezentacją Brazylii kobiet. Obrończynie złota z Londynu miały porywać kibiców swoją grą aż do samego finału, tymczasem kilkanaście tysięcy osób na trybunach Maracanazinho zalewało się łzami wraz z samymi zawodniczkami po ćwierćfinałowej porażce z Chinami.
Brazylijskie media, obecnie wyliczające skrupulatnie Ze Roberto błędy popełnione w przygotowaniach do turnieju, wychwyciły symboliczną chwilę: trener Brazylijek po spotkaniu wziął na kolana swojego sześcioletniego wnuka Felipe i długo pocieszał zapłakanego chłopca. Sam Guimares daleki był od płaczu i starał się szukać emocji potrzebnych do odbudowania morale zespołu. - Każda porażka musi prędzej czy później dodać nowych sił, by wstać i kontynuować pracę. Teraz trzeba na spokojnie przeanalizować wszystko, co się wydarzyło i na nowo nakreślić przyszłość brazylijskiej siatkówki. To jest moment, gdy wszyscy odczuwamy olbrzymi smutek. Chcę podziękować naszym fanom na wsparcie, nieustający doping i porywanie nas do walki. Już chyba nigdy w życiu nie doświadczę tak wyjątkowych emocji i wrażeń - podkreślał ze skromnością szkoleniowiec.
Nie wiadomo, jaka przyszłość czeka Ze Roberto, natomiast nawet jeśli będzie przygotowywał Canarihnes do kolejnego cyklu olimpijskiego, nie będzie mógł skorzystać z tych samych zawodniczek. Sheilla Castro i Fabiana Claudino tuż po porażce z Chinkami ogłosiły reprezentacyjną emeryturę, być może część pozostałych siatkarek ze składu Brazylii zrobi to samo. - Już w 2014 roku chciałam pożegnać się z kadrą, ale Ze Roberto namówił mnie na jeszcze dwa lata pracy pod kątem igrzysk. To smutny dzień i trudno pogodzić się z taką porażką, ale absolutnie nie żałuję tego, że tu byłam - wyjaśniała zapłakania Sheilla.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Lijewski: zamierzamy zaskoczyć Chorwatów (źródło TVP)
{"id":"","title":""}