Rosyjski Wlazły uciekł od Alekny i podbija Superligę

Ma dopiero 21 lat, a na koncie złote medale mistrzostw Rosji i wygrane w Lidze Mistrzów. Ma więcej tytułów niż rozegranych meczów. Latem tego roku powiedział "dość" i uciekł od Alekny. Bo Wiktor Poletajew chce być siatkarzem, a nie kolekcjonerem.

Rosjanie też mają swojego Wlazłego

W Rosji mówią na niego "Golden Boy". Należy do złotego pokolenia 95`, które w przyszłorocznych Mistrzostwach Świata U-23 będzie walczyć o złoty medal, a główną armatą Sbornej ma być właśnie on. Wiktor Poletajew nie jest jednak typowym atakującym o nadludzkiej sile w ręku, jego postura nie robi wrażenia na rywalach, koszulka nie opina potężnej muskulatury, a nogi nie przypominają słupów telefonicznych. Właściwie jest kompletnym zaprzeczeniem obecnie obowiązującego trendu w siatkówce. Patrząc na dzisiejsze zespoły klubowe i reprezentacje jest tylko jeden siatkarz na świecie, do którego można go porównać. Tym siatkarzem jest Mariusz Wlazły.

Poletajew może być porównywany do polskiego atakującego z różnych powodów. Pierwszy nasuwa się kiedy tylko spojrzymy na obu siatkarzy. Obaj bardzo szczupli, skoczni, szybcy i niewysocy, zwłaszcza jak na atakujących. Poletajew ma jedynie 197 cm wzrostu, tak przynajmniej podaje oficjalna strona internetowa rosyjskiej federacji. Tymczasem w rzeczywistości ma jeszcze mniej, najwyżej 195 cm.

Przez te niezbyt imponujące warunki fizyczne próbowano go nawet przekwalifikować na przyjęcie, ale ostatecznie Wiktor zdecydował się na atak. Jeśli porównamy go z Semenem Połtawskim, Romanem Jakowlewem, Maksymem Michajłowem to Poletajew wygląda na ich tle jak młodszy brat siatkarski. Dlatego będzie się ratował szybkością i skocznością oraz niebywałym talentem, tak jak Mariusz Wlazły.

ZOBACZ WIDEO Tomaszewski: Bońkowi trudno będzie skruszyć beton (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Kolekcja tytułów w kategoriach młodzieżowych to kolejna rzecz, która łączy obu siatkarzy. W 2013 w wieku zaledwie 18 lat Poletajew miał na swoim koncie złote medale mistrzostw Europy U-18, Mistrzostw Świata U-19 i Mistrzostw Świata U-21, a w 2015 zdobył brązowy medal Igrzysk Europejskich. Kolekcjonował tytuły MVP i najlepszego atakującego. A potem wracał do Kazania i siadał na ławce rezerwowych. Aż w końcu powiedział: dość.

W Zenicie miał wszystko i nic

Kiedy latem tego roku na ostatniej prostej odpadł z wyścigu o bilet do Rio de Janeiro przeżył największy zawód w swojej krótkiej siatkarskiej karierze. O miejsce w kadrze walczył z nie byle kim, bo najlepszym rosyjskim atakującym ostatniej dekady Michajłowem i jednym z czołowych bombardierów Superligi Konstantinem Bakunem, ale to była dla niego marna pociecha. Jednocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że trener nie będzie ryzykował zabraniem na igrzyska siatkarza, który nie rozegrał ani jednego pełnego sezonu w klubie.

- Dowiedziałem się o tym dwa dni przed wylotem do Brazylii. Początkowo czułem gniew, ale potem zrozumiałem, że może tak będzie lepiej. Spokojnie przyjąłem decyzję trenerów - mówi Poletajew. - Chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że udział w igrzyskach olimpijskich byłby dla mniej wielkim doświadczeniem. Dopiero co trenowałem z chłopakami, a potem oni grali na igrzyskach, a ja siedziałem przed telewizorem...Bardzo chcę zagrać w reprezentacji, jest nowy cykl olimpijski i mam nadzieję, że trafię do kadry. To moje marzenie.

"Romanowiczu błagam, odpuście"

Poletajew zaczął od zmiany klubu. W pierwszym zespole Zenitu Kazań występował od 2013. W ciągu trzech lat był zawsze tylko rezerwowym. Od dawna bił się z myślami i zastanawiał, co zrobić: trenować dalej pod okiem jednego z najlepszych szkoleniowców na świecie i odbijać piłki z Wilfredo Leonem i Matthew Andersonem, brać udział w gierkach treningowych, czy zacząć w końcu grać w prawdziwych meczach.

Dylematy młodego siatkarza pomógł rozwiązać sam Władimir Alekno. - Poszedłem kiedyś do trenera i powiedziałem: "Władimirze Romanowiczu, chcę grać, odpuśćcie" - wspomina Poletajew. - Jak tylko Alekno to usłyszał, natychmiast obiecał mi pomóc w znalezieniu klubu i utwierdził w powziętej decyzji.

Alekno dobrze wie, że największy diament nigdy nie zaświeci pełnym blaskiem, dopóki ktoś go porządnie nie oszlifuje. W takim klubie, z takimi zawodnikami i celami jak Zenit Poletajew mógł jedynie "szlifować" ławki podczas większości spotkań, bo tam nikt nie wstawi do szóstki młodego chłopca zamiast mistrza Michajłowa.

Wygląda na to, że trener i menadżer przestali "mydlić" Wiktorowi oczy możliwością podglądania z bliska, jak grają wielcy mistrzowie. Przez trzy lata tak mu właśnie wmawiano, że jest jeszcze młody i powinien dziękować, że może zarabiać pieniądze i zdobywać medale. Obiecywano, że przecież w sezonie jest tyle spotkań w lidze, pucharach i dla każdego starczy grania. Wiktor Poletajew miał tego dość, bo jemu to wszystko nie wystarczało. Dlatego uciekł od samego Alekno. Ilu 21-latków odważyłoby się na taki krok?

Zaufał mu sam Grbić

Pierwszy raz smak prawdziwej walki o medale, takiej kiedy jest się graczem pierwszej szóstki i ma się decydujący wpływ na rezultat, Poletajew poczuł w 2014. Miał wtedy 19 lat i razem z Matthew Andersonem poprowadził Zenit Kazań do złotego medalu w mistrzostwach Rosji. Chociaż trudno w to dziś uwierzyć złoty medal dla Kazania był wtedy niespodzianką, to był sezon, kiedy w Superlidze i Lidze Mistrzów rządził i dzielił klub Biełogorie Biełgorod. W Final Six Zenit pokonał jednak w półfinale Biełogorie, a w meczu o złoto Lokomotiw Nowosybirsk.

Michajłow siedział podczas całego turnieju za bandami, bo miał kontuzję. Na szczęście dla kolegów miał też godnego zastępcę. Wiktor Poletajew rozegrał cały turniej, a doświadczony Nikola Grbić nie wahał się do niego posyłać najtrudniejszych piłek.

- To było najbardziej emocjonujące przeżycie w mojej karierze - mówi dziś Poletajew. - Wtedy jednak myślałem, że jestem jeszcze za młody, aby wyjechać z Kazania. W tym roku poczułem, że muszę iść gdzie indziej, bo chcę grać. Praktyka jest teraz dla mnie najważniejsza, dlatego nie było mi trudno odejść, nawet z takiego klubu jak Zenit. Chcę grać.
[b]

"Mam prawo do błędu i sam go naprawiam"[/b]

Latem tego roku Poletajew na własne życzenie został wypożyczony do Kuzbassu Kemerowo. Jego trenerem jest znany z polskich parkietów Tuomas Sammelvuo, a kolegami z boiska Nikołaj Apalikow, Siergiej Makarow, czy inna nadzieja rosyjskiej siatkówki Paweł Pankow.

- Idąc do Kemerowa nie robiłem wielkich planów. Przyjechałem tutaj z ogromną chęcią gry i nastawiony na ciężką pracę, tak aby przynieść korzyść zespołowi. W Zenicie wchodziłem jedynie na krótkie zmiany, brałem udział tylko we fragmentach gry i nie miałem prawa do błędu. Przeżywałem wszystkie pomyłki i traciłem pewność siebie, kiedy schodziłem szybko z boiska, a potem bałem się, że znów zawiodę. W Kuzbassie jest inaczej. Kiedy popełnię błąd to natychmiast mam szansę go naprawić. Tak jest mi o wiele łatwiej z psychologicznego punktu widzenia.

Zenit jeszcze pożałuje?

Wiktor Poletajew zamiast złotej ławki w Kazaniu wybrał pierwszą szóstkę w słabszym klubie i okazuje się, że to był strzał w dziesiątkę. Stał się rewelacją początku sezonu i wschodzącą gwiazdą Superligi. Po sześciu kolejkach ma na swoim koncie najwięcej punktów ze wszystkich graczy, prowadzi w klasyfikacji ze średnią ponad 6 punktów na set. Wszystko to przy bardzo dobrej skuteczności w ataku. W czwartej kolejce spotkań ustanowił własny rekord zdobywając w meczu z Fakiełem Nowy Urengoj aż 35 punktów. Kto wie, czy komuś uda się go pobić w tym sezonie.

Kuzbass jest w czołówce ligi, a Poletajew ze "złotego chłopca" stał się liderem z prawdziwego zdarzenia, pokazał, że może być najlepszy nie tylko na treningu, ale i podczas prawdziwego meczu, kiedy stawka jest bardzo duża i musi szybko dokonać odpowiedniego wyboru. Z każdą kolejką potwierdza swój ogromy talent i to, że potrafi mądrze decydować również poza boiskiem.

Pomogli mu w tym jeszcze mądrzejsi i bardziej doświadczeni od niego. Trener, rodzice i menadżer - to również ważny element tej układanki. Zachęcając Poletajewa do tego kroku pozwolili młodemu siatkarzowi, aby zainwestował w swoje, a nie w ich marzenia.

Źródło artykułu: