Złoty powiew młodości: Tomasz Fornal - śladami ojca ku grze w stylu Ngapetha

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Tomasz Fornal
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: Tomasz Fornal

W cyklu "Złoty powiew młodości" portal WP SportoweFakty przedstawia sylwetki mistrzów Europy juniorów z 2016 roku. W drugim odcinku pora na Tomasza Fornala, przyjmującego Cerrad Czarnych Radom.

- Jako młody chłopiec nie interesowałem się siatkówką tak mocno jak teraz - mówi Fornal. Uczęszczał na treningi tej dyscypliny w rodzinnym Krakowie, ale zarazem próbował swoich sił w koszykówce i piłce nożnej. Zaliczył również epizod z hapkido, koreańską sztuką walki, opartą na samoobronie. - Byłem na zajęciach zaledwie raz i niewiele z nich pamiętam - zaznacza.

Na jego bieżące losy ogromny wpływ wywarła przeszłość ojca, Marka - dwukrotnego mistrza Polski z Hutnikiem Kraków (1988, 1989) i byłego reprezentanta kraju. W rozmowach z synem nie stronił on od dzielenia się przeżyciami z siatkarskich boisk. Swoje opowieści utrzymywał w optymistycznym tonie, co bardzo przypadło do gustu młodemu Tomaszowi. - Był moim idolem - przyznaje Fornal, który zdecydował się na pierwszy odważny krok wraz końcem nauki w gimnazjum.

Już wtedy mocno ciągnęło go do siatkówki, dlatego postanowił opuścić rodzinne strony i udał się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale. Tam posmakował rytmu życia całkowicie obcego przeciętnemu licealiście. - Funkcjonowaliśmy według schematu "śniadanie-trening-lekcje-obiad-trening-kolacja-spanie". Życie ucznia SMS-u jest specyficzne i niemożliwe do zrozumienia dla kogoś, kto nie spędzi w Spale trzech lat. Osobiście od razu jednak wiedziałem, w jakim celu tam przychodzę - wyjaśnia.

Przystosowanie się do ściśle określonego grafiku i pełna koncentracja na aspektach sportowych szybko przyniosły Fornalowi owoce. W 2014 roku cieszył się z wywalczenia srebrnego medalu na mistrzostwach Europy juniorów. Dodatkowo, został wybrany najlepiej przyjmującym tej imprezy. A w trakcie jej trwania świętował dopiero 17. urodziny!

ZOBACZ WIDEO Malarz: boli mnie liczba wpuszczonych goli

Rok 2015 był dla niego jeszcze bardziej udany. W reprezentacyjnych barwach zdobył bowiem wtedy aż trzy złote "krążki": na mistrzostwach Europy i świata kadetów oraz na Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy. Jednym z kluczowych czynników do osiągnięcia takich sukcesów przez kadrę narodową, składającą się z graczy SMS-u, była znakomite relacje pomiędzy członkami drużyny. - Bardzo dobrze się dogadywaliśmy i nie było powodów do jakichkolwiek zgrzytów - podkreśla Fornal, który niemal dzień w dzień przebywał wówczas w towarzystwie tych samych osób.

Jeżeli już zdarzały mu się momenty słabości, będące nieodłączną częścią życia siatkarza, dotyczyły one wyłącznie kwestii sportowych - gorszej postawy w meczach bądź na treningach. - Było ich kilka. Wtedy jednak zawsze mogłem zadzwonić do taty, a on udzielał mi cennych wskazówek. Kiedy natomiast wracam do domu, co zdarza się bardzo rzadko, staramy się nie rozmawiać o siatkówce i poruszać inne tematy - tłumaczy 19-latek, świeżo upieczony mistrz Europy juniorów.

Po odniesieniu sukcesu we wrześniowym czempionacie Starego Kontynentu, drogi zawodników z jego rocznika (1997 - przyp. WP) się rozeszły. Wielu członków "złotego" zespołu wylądowało w PlusLidze. Fornal, wraz z Jakubem Ziobrowskim, trafił do Cerrad Czarnych Radom. I znowu musiał się zaadaptować do nowego trybu życia.

- W Radomiu funkcjonuję zupełnie inaczej niż w Spale. Tam mieszkaliśmy tak naprawdę w hotelu, a teraz muszę samemu dbać o siebie, między innymi w takich kwestiach jak gotowanie czy sprzątanie. W nowym środowisku każdy mi jednak pomaga jak może - komentuje.

Za nim już trzy występy na najwyższym szczeblu rozgrywek. Wiodło mu się raz lepiej, raz gorzej, ale kilku doświadczonych graczy zdążyło się przekonało się o niemałych umiejętnościach młodego siatkarza. - Podobają mi się jego pewność siebie oraz niekonwencjonalne zagrania, jakie prezentuje na boisku - mówi Fornal na temat Earvina Ngapetha. Zawodnika, któremu pewnego dnia chciałby dorównać pod względem prezentowanego poziomu sportowego.

Wiktor Gumiński

Komentarze (0)