WP SportoweFakty: Jak wrażenia po wieczorze w krakowskim teatrze?
Aleksandar Boricić: Generalnie wyszło bardzo fajnie całe wydarzenie. Osobiście występ pierwszego zespołu mi się bardzo podobał. Muszę jednak powiedzieć, że było trochę krótko, ale z drugiej strony przez to też idealnie wyszło. Dla nas, mam namyśli naszą federację, scenariusz był świetny. Nie oszukujmy się nikt nie lubi długich przemów czy też długich występów artystów. W tym wszystkim chodzi przecież o losowanie grup i to jest najważniejsze gdzie jaka drużyna pojedzie, z kim będzie się mierzyć.
[b]
Z tych 16 reprezentacji, która ma największe szanse na ostateczny triumf?[/b]
- Podczas zeszłych mistrzostw Słowenia wyskoczyła znikąd. Nikt na nich nie stawiał, nikt nawet nic o nich nie wiedział. Przegrali, ale dopiero w finale i skończyli ze srebrnym medalem. W Europie jest o tyle ciekawie, że mamy dużo bardzo dobrych drużyn, a zawsze też znajdzie się jeden czy dwa zespoły, które sensacyjnie zrobią bardzo dobry wynik.
Wszyscy mówią o Słowenii i sensacji jaką była, a mało kto mówi o Francuzach. To przecież oni zajęli w 2015 roku najwyższy stopień podium. Sądzi pan, że mają małe szanse na obronienie tytułu?
- Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że w 2017 roku będzie im strasznie trudno wyjść ze złotem. Dodatkowo są małe szanse, żeby duet finalistów Francja - Słowenia powtórzył się na turnieju w Polsce. Ale nigdy nie mów nigdy!
ZOBACZ WIDEO Jacek Kasprzyk: To jest fantastyczna grupa
Wróćmy do pierwotnego sensu spotkania w Krakowie i losowania. Zapowiada się polsko-serbska rywalizacja o pierwsze miejsce w grupie.
- Polska i Serbia to wiadomo, ale Finlandia też jest bardzo mocną drużyną, a dodatkowo Estonia jest gotowa już do zrobienia pozytywnej niespodzianki. Nie można powiedzieć, że jedna ekipa jest zdecydowanym faworytem.
Mimo wszystko Polska będzie próbowała powtórzyć organizacyjny i sportowy sukces. Pod kątem pierwszego aspektu rzeczą niemal pewną jest powtórka z 2014 roku.
- Niemal 40 dni spędziłem w Polsce podczas mistrzostw świata 2014 i szczerze mówiąc organizacja mnie nie zaskoczyła bo ten polski poziom jest od zawsze najwyższy z możliwych. Po pierwsze muszę powiedzieć, że Polacy są najlepiej wyedukowanym narodem w siatkówce. Są bardzo pozytywni i kibicują nie tylko swojej reprezentacji, ale innym zespołom również. Dopingują przede wszystkim dobrej siatkówce. W wielu krajach jest to problem. Po drugie, macie dobre zaplecze. W niektórych państwach problem pojawia się z wyborem drugiego, czy trzeciego miejsca rozegrania meczów, a w Polsce dopiero przy 13 czy 14. Zawsze stąd bije pozytywna energia i dlatego nawet sami zawodnicy chwalą organizację i chcą tu wracać.
Rozumiem, że nie boi się Pan o słabą frekwencją w polskich halach podczas EuroVolley 2017?
- Nie, nie boję się.
[b]
Śmiałe stwierdzenie po tegorocznych pustkach na Final Six Ligi Światowej.[/b]
- Jeżeli o to chodzi to trudno nie być trochę krytycznym. Było to siłą wypadkową dwóch, trzech rzeczy. Po pierwsze w ścisłych finałach nie było Polaków, co jest rzeczą rzadko spotykaną. Następnie to był po prostu zły okres, a dodatkowo moim zdaniem bilety były za drogie i bez Polaków było trudno ściągnąć kibiców na trybuny. Mimo wszystko powtarzam, nie obawiam się braków w halach.
Na lokalizację hal chyba nie można narzekać. Przykładowo fińscy kibice nie będą mieć daleko do Gdańska.
- Dokładnie, do Gdańska gdzie będzie grała Finlandia, kibice tamtejszej reprezentacji będą mieć blisko. Warto również podkreślić fakt, że te mistrzostwa będą historyczne. Po raz ostatni weźmie udział w nich 16 drużyn, na następnych mistrzostwach będzie ich już 24. Może to przyciągnąć kibiców.
A patrząc na polską reprezentację bardziej jako były zawodnik, aniżeli prezydent europejskiej siatkówki jak pan ocenia kondycję drużyny na 10 miesięcy przed turniejem? Stać Polaków na powtórkę z 2014 roku?
- Muszę zacząć od tego, że kiedy polska federacja podeszła do organizacji mistrzostw świata, nikt nie stawiał na gospodarzy, a przecież skończyli ze złotem. Nie ma mowy o pewniakach, koniec końców w sporcie nic nigdy nie wiadomo. Polska jest cały czas dobrym zespołem, a teraz mają sporo czasu na przygotowania.
Historyczną decyzją było zatrudnienie Stephane Antigi do prowadzenia reprezentacji. Fantastycznego gracza, ale pozbawionego doświadczenia w trenerce. On i jego bardzo dobre postępowanie w połączeniu ze świetnymi zawodnikami dały wtedy w 2014 roku sukces. Jednakże w sporcie bardzo trudno jest utrzymać się po sukcesie, chodzi mi ogólnie o drużynę. Przykładowo gdy masz przed sobą wyzwanie, każdy wychodzi z pozytywną energią. Gdy jesteś w "niebie" każdy bardziej myśli o wzięciu większego kawałka ciastka dla siebie.
W Krakowie rozmawiała Monika Skrzyniarz