Ostatnie kilka sezonów w wykonaniu siatkarek Pałacu Bydgoszcz było pasmem porażek, przerywanym nielicznymi sukcesami. Wszystko wskazuje jednak na to, że klub znad Brdy zdołał przetrwać kryzys i wyjść na prostą. W piątek, wygrywając po raz czwarty w sezonie, podopieczne Adama Grabowskiego awansowały na czwartą pozycję w ligowej klasyfikacji. Tak wysoko ekipa z grodu Kazimierza Wielkiego nie znalazła się od bardzo dawna.
- Ja ufam zawodniczkom, zawodniczki ufają mi. Tak to powinno wyglądać. Jeżeli jest dobra współpraca i każdy robi swoje, to wyniki przychodzą. Obecny stan to nagroda za cierpliwą pracę - przyznaje szkoleniowiec rewelacji rozgrywek.
Dobre wyniki uzyskane przez bydgoski zespół w dotychczasowych meczach to spore zaskoczenie. W minionych rozgrywkach Pałacanki nie zdołały odnieść wymaganej liczby pięciu zwycięstw w rundzie zasadniczej. Nie wypełnienie jednego z warunków przyznania licencji na kolejny sezon groziło pierwszą w historii degradacją klubu z najwyższej klasy rozgrywkowej. Sytuację uratowała dopiero znakomita postawa zespołu w rundzie play-off i wywalczenie 9. miejsca na koniec sezonu.
Dobra postawa drużyny w końcówce rozgrywek sprawiła, że klubowi działacze postanowili zaryzykować i przedłużyć kontrakty niemal ze wszystkimi siatkarkami. Jedyną nową twarzą w zespole jest Magda Jagodzińska. Bydgoski szkoleniowiec nie ukrywa, że to jedna z przyczyn sukcesu.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Nigdy nie ma dobrego czasu na zmianę trenera
- Gramy w niezmienionym składzie i dobrze się czujemy w tym zestawieniu. Poza tym skupiamy się na swojej grze. Cieszy mnie również to, że Marlena (Pleśnierowicz - dop. red.) wróciła do swojego charakterystycznego grania. To zawodniczka, która lubi trochę poszaleć na boisku i ja jej na to pozwalam. Ona się z tym dobrze czuje, zespół też. Jest to szaleństwo w pełni kontrolowane - przyznaje bydgoski szkoleniowiec.
- Dużo pracujemy też nad postawą środkowych w kontrataku. Nie może być tak, że zawodniczka zablokuje i sobie chodzi po boisku. Jest blok i za chwilę środkowa musi być gotowa na kontrę. Na to bardzo zwracamy uwagę. A skoro coś nam funkcjonuje, to zmieniać tego nie będziemy. Niech się inni martwią jak nas zatrzymać - stwierdza opiekun ekipy znad Brdy.
Weryfikacja potencjału czeka Pałacanki w ciągu najbliższych pięciu tygodni. Tempo rozgrywek wzrośnie bowiem znacząco. Zespół znad Brdy do końca roku stoczy aż sześć ligowych pojedynków z zespołami mającymi spore aspiracje m.in. Impelem Wrocław, Tauronem MKS Dąbrowa Górnicza i Budowlanymi Łódź.
To z pewnością może stanowić pewien kłopot dla ekipy, która obecnie jest zdekompletowana przez kontuzje. Urazy leczą bowiem trzy przyjmujące: Daria Dąbrowska, Natalia Krawulska i Weronika Fojucik. Termin powrotu wspomnianych siatkarek pozostaje sporą niewiadomą. Do niedawna wydawało się, że przynajmniej dwie z nich wzmocnią drużynę przed końcem listopada. Ostatecznie jednak tak się nie stało.
- Nie wiem kiedy dołączą do nas zawodniczki kontuzjowane. Jak wyzdrowieję to wrócą. Na razie się nie kwalifikują do tego żeby grać. Nie chcę jednak wchodzić w szczegóły dlaczego. To domena lekarzy i fizjoterapeutów - deklaruje Adam Grabowski.