PGE Skra Bełchatów - GKS Katowice: beniaminek tym razem nie zaskoczył

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski

W spotkaniu 10. kolejki PlusLigi, PGE Skra Bełchatów potrzebowała trzech setów do zwycięstwa nad GKS-em Katowice. Podopieczni Philippe'a Blaina rozbili przeciwników zagrywką.

Beniaminek z Katowic pokazał już na plusligowych parkietach, że nie można go lekceważyć. Ofiarą GKS-u były m.in. Łuczniczka Bydgoszcz i Asseco Resovia Rzeszów. PGE Skra Bełchatów od ligowych zmagań miała dłuższą przerwę spowodowaną udziałem w kwalifikacjach do europejskiej Ligi Mistrzów.

Od bardzo dobrej zagrywki starcie rozpoczęli gospodarze, odrzucając przeciwników od siatki. Marco Falaschi starał się szukać dobrych rozwiązań, ale katowiczanie często byli zmuszani do oddawania piłek za darmo na drugą stronę.

Nicolas Uriarte miał szeroki wachlarz możliwości, aż siedem razy atakował Karol Kłos, z czego trzy próby skończył punktami. Choć Karol Butryn i Serhiy Kapelus potrafili zaskoczyć PGE Skrę, nie byli w stanie odrobić straty. Świetną końcówkę zanotował Artur Szalpuk, potężnie atakując na lewym skrzydle.

Po zmianie stron niewiele się zmieniło. Rozegrał się Bartosz Kurek, który ponownie znalazł się w wyjściowej szóstce, choć tym razem Mariusz Wlazły był w meczowym składzie. Goście ryzykowali w polu zagrywki, ale na niewiele się to zdało, świetnie przyjmował Nikołaj Penczew. Bułgarski siatkarz postawił kropkę nad "i", wykorzystując już pierwszą piłkę setową, plasując skutecznie piłkę.

ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Nigdy nie ma dobrego czasu na zmianę trenera

Znacznie spadła skuteczność GKS-u, a było to wynikiem bardzo złego przyjęcia. Rafał Sobański i Bartosz Mariański w sumie pozytywnie odebrali tylko dwie zagrywki przeciwników.

10-minutowa przerwa dobrze poskutkowała na postawę gości. Gra toczyła się punkt za punkt, bowiem proste błędy zaczęli popełniać bełchatowianie. Po szczęśliwej zagrywce Butryna, która zahaczyła o taśmę, GKS odskoczył na dwa "oczka".

Siatkarze PGE Skry zareagowali błyskawicznie. Potrzebowali dosłownie chwili, by role się odwróciły. Dwa asy z rzędu Nicolasa Uriarte okazały się kluczowe dla gospodarzy.

Choć beniaminek walczył ambitnie do samego końca, nie zdołał przedłużyć swoich szans i pozostać w meczu. Spotkanie zakończył blok Srećko Lisinaca.

PGE Skra Bełchatów - GKS Katowice 3:0 (25:19, 25:17, 25:22) 

PGE Skra: Uriarte, Kurek, Lisinac, Kłos, Szalpuk, Penczew, Piechocki (libero) oraz Winiarski.

GKS: Krulicki, Butryn, Falaschi, Kapelus, Kalembka, Sobański, Stańczak (libero) oraz Van Walle, Fijałek, Mariański (libero), Stelmach, Błoński.

MVP: Kacper Piechocki (PGE Skra).
[event_poll=71131]

Komentarze (1)
avatar
Andrzej Pawelec
26.11.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
kolejny mecz jakich wiele po kolejnych rozszerzeniach ligi, przepaść, nie wiem czy dla jednej czy dwóch niespodzianek w sezonie ma to sens. Niby sezon przeładowany, brak playoff z prawdziwego z Czytaj całość