Effector Kielce wielokrotnie w tym sezonie pokazywał swoje waleczne oblicze. Tak też było podczas środowego meczu z MKS-em Będzin. Kielczanie przegrywali już 0:2, ale po 10-minutowej przerwie powrócili na parkiet i doprowadzili do decydującej partii.
Początkowo obie ekipy grały punkt za punkt i żadna nie potrafiła odskoczyć. W końcu ta sztuka udała się przyjezdnym. - W tie-breaku zabrakło skuteczności w ataku. W całym meczu graliśmy na niezłym poziomie natomiast w piątym secie trochę stanęliśmy. Mieliśmy sporo piłek, które wybroniliśmy i nic z tego nie wynikało. Na początku meczu mieliśmy ogromne problemy z dwoma elementami, czyli z serwisem i z przyjęciem. W pierwszym secie oddaliśmy w ten sposób 6 punktów - tłumaczył Dariusz Daszkiewicz.
Trener kielczan chwalił przeciwników, którzy zwyciężyli w Hali pod Basztami w Chęcinach. - Zespół z Będzina grał świetnie w każdym elemencie. Potwierdzili dobrą formę z ostatniego meczu z BBTS-em. Dopiero gdy udało nam się pozmieniać ustawienia ta gra się wyrównała. Wygraliśmy dwa sety, bo zaczęliśmy lepiej przyjmować, ale też trochę lepiej grać zagrywką - wyjaśnił.
Choć ostatecznie Effector poległ w tym starciu, szkoleniowiec skierował kilka pozytywnych słów w stronę swoich podopiecznych. - Nie trzeba było po tych dwóch przegranych partiach zbytnio mobilizować drużyny. Mam bardzo fajny zespół. To jest grupa ambitnych chłopaków, która wie co ma robić. Po prostu to Będzin grał początkowo doskonale. Teraz musimy wyciągnąć wnioski i grać dalej. Jeżeli chcemy powalczyć z Zaksą to musimy zagrać zdecydowanie lepiej na zagrywce oraz w przyjęciu - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Ireneusz Mazur: Mecz z Serbią otworzył nam drogę do tytułu mistrza świata