Libero Taurona MKS-u po blamażu z Chemikiem: to już nie może się zdarzyć

Zagłębiowski MKS zupełnie zawiódł oczekiwania kibiców w starciu z Chemikiem Police, przegrywając wysoko wszystkie trzy sety środowego spotkania. Izabela Lemańczyk wyraziła wiarę w lepsze jutro dla swojej drużyny.

- Ciężko oceniać na gorąco... Mam nadzieję, że to głowa zawiodła, a nie umiejętności. W końcu byłyśmy przygotowane do tego meczu, trenowałyśmy jeszcze dzień przed nim. Te wszystkie elementy, które dziś u nas zawiodły - zagrywka, atak, rozegranie prostych piłek - na co dzień u nas funkcjonują. Zabrakło nam jakiegokolwiek punktu zaczepienia, jakiegoś atutu, na którym mogłyśmy budować grę. Teraz czeka nas analizowanie tej sytuacji wspólnie i indywidualnie, żeby się już nigdy nie powtórzyła - odpowiedziała Izabela Lemańczyk na pytanie, co stało się w ostatnim starciu Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza z Chemikiem Police. Nie jest wstydem porażka z mistrzem Polki, ale ugranie ledwie 43 małych punktów w trzech setach i fatalne statystyki w każdym elemencie zaszokowały chyba każdego sympatyka ekipy z Dębowego Miasta.

To druga z rzędu porażka Zagłębianek, która nastąpić po listopadowej serii zwycięstw zespołu w Orlen Lidze i kwalifikacjach Ligi Mistrzyń. - Nie da się ukryć, że granie co trzy dni i taki natłok gier był dla nas męczący i mógł mieć na nas jakiś wpływ. Nawet nie chodzi o ubytek sił, tylko ciągle przeskakiwanie z rywala na rywala, dostosowywanie się do jego stylu gry. Musimy ciągle się adaptować do nowych warunków w krótkim czasie i wiadomo, że nie można przez długi czas utrzymać najwyższego skupienia, tylko przychodzi słabszy moment. Tak czy siak, nie tylko my musimy się z tym zmagać w lidze - stwierdziła córka Magdaleny Śliwy, drugiej trener Taurona MKS-u.

Już niedługo dąbrowianki kierowane przez Juana Manuela Serramalerę pojadą do Piły zmierzyć się z PTPS-em, który w tym sezonie urywał punkty niejednemu silniejszemu rywalowi. Czy MKS z Dąbrowy Górniczej stać na szybkie odbudowanie się po blamażu z mistrzem Polski? - Absolutnie wierzę w ten zespół, bo mamy wielki potencjał i mam nadzieję, że stać nas na odbicie się po tym spotkaniu. Nie ukrywam, że od początku sezonu cały czas mamy pod górkę z różnych przyczyn i musimy z tym walczyć, oby skutecznie - mówiła libero, która wspominała przede wszystkim punkty odebrane swojej ekipie za mecz pierwszej kolejki z Developresem SkyRes Rzeszów i głośną dyskusję o ligowy status Dominiki Sobolskiej.

Zawodniczka znana pod panieńskim nazwiskiem Śliwa w tym sezonie zastępuje Krystynę Strasz, która w tym sezonie zdecydowała się na opuszczenie macierzystego klubu i przenosiny do ŁKS-u Commerceconu Łódź. Dla wielu fanów dąbrowskiej drużyny to wręcz historyczna zmiana. - Nie powiem, że zastępuję Krysię, po prostu jestem na jej miejscu; tak to jest, że składy drużyn się zmieniają i następują różne rotacje. Dla kogoś taka zmiana na libero w MKS-ie może być faktycznie dziwna, bo Krysia była w tym klubie od samego początku i dopiero niedawno podjęła decyzję o przerwie od siatkówki. Przed sezonem zdarzyło mi się słyszeć różne głosy: jak to będzie, czy zastąpisz Krysię... Ja po prostu ciężko trenuję i staram się dawać jak najwięcej drużynie - stwierdziła Lemańczyk, mówiąc o ciężarze gry w miejscu słynnej poprzedniczki. 
[event_poll=71512]

ZOBACZ WIDEO Malarz: Kibic nie męczy się już na naszych meczach

Komentarze (0)