Obcokrajowcy odchodzą z Rosji i oskarżają były klub. Do Jeniseja wraca za to Yoandry Diaz

eurovolley2015
eurovolley2015

Zespół Aleksieja Spiridonowa zakończył pierwszą rundę na dnie ligowej tabeli. Władze Jeniseja Krasnojarsk postanowiły ratować sezon rozwiązując umowy z dwoma graczami. Zawodnicy za takie potraktowanie mają sporo do zarzucenia rosyjskiemu klubowi.

Koniec pierwszej rundy sezonu i roku 2016 nie będzie mile wspominany przez siatkarzy i trenerów Jeniseja Krasnojarsk. Pierwsza część sezonu Superligi to prawdziwa katastrofa w wykonaniu tego zespołu. Drużyna jest na 12. miejscu w tabeli i wygrała zaledwie 3 z 10 meczów. To znacznie poniżej oczekiwań, bo zespół był typowany do lokaty w górnej części tabeli, tymczasem jest jedną z najgorszych drużyn.

Pierwsze miesiące nowego sezonu pokazały, że zakontraktowanie Aleksieja Spiridonowa, który miał prowadzić zespół do kolejnych wygranych, to zbyt mało aby myśleć o walce nawet ze średniakami. Co prawda, sam Spiridonow jest najlepszym graczem Jeniseja, ale jego postawa nie przekłada się na wyniki. Trudno więc mieć pretensje do tego zawodnika. Władze klubu i sztab trenerski wskazały jednak winnych i pożegnały dwóch innych graczy.

Kilka dni po zakończeniu pierwszej części sezonu klub poinformował, że rozstaje się z dwoma obcokrajowcami: rozgrywającym Dejanem Vincicem i środkowym Nikołajem Nikołowem. Zawodnicy wyjechali już z Rosji i szukają nowego pracodawcy. Sprawa nie skończyła się jednak na rozwiązaniu umów za porozumieniem stron, ponieważ władze Jeniseja zarzuciły publicznie obu siatkarzom, zwłaszcza rozgrywającemu, że to oni są głównym powodem kiepskiej gry zespołu w pierwszej rundzie.

- Jestem zaskoczony i wstrząśnięty tym stwierdzeniem, ponieważ miałem świetne relacje z graczami na boisku i poza - mówi w rozmowie z portalem World of Volley Dejan Vincic. - Nie mogę powiedzieć tego samego o trenerach i ludziach, którzy prowadzą klub. Jedno jest pewne, że klub miał wiele problemów i nadal je ma, ludzie, którzy są blisko niego wiedzą co mówię.

ZOBACZ WIDEO Błaszczykowski dla dzieci. "Nie szukam rozgłosu" (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Drugą ofiarą słabych wyników padł bułgarski środkowy Nikołaj Nikołow. Zawodnik również nie będzie mile wspominał pobytu w Krasnojarsku. Gracz zarzuca władzom klubu, że ten nie dba o zdrowie siatkarzy, a on sam musiał zerwać kontrakt, bo nie chciał zostać inwalidą.

- Rozwiązałem umowę, bo w przeciwnym razie musiałbym zostać na kolejne miesiące. Niestety, zdałem sobie sprawę, że w takim Iranie pracuje się o wiele bardziej profesjonalnie. Miałem problem z kręgosłupem, ale nikt tu w Rosji mnie nie leczył. Robili mi jedynie zastrzyki. Powiedziałem im, że nie zniosę tego dłużej i po ostatnim meczu spakowałem się. Po prostu chcę być zdrowy - powiedział Nikołow.

Żadnych zarzutów pod swoim adresem nie przyjmuje trener Jurij Czerednik, a być może powinien uderzyć się w piersi, bo to on odpowiada za to, że zespół został skomponowany tak, a nie inaczej. - Pracuję dokładnie tak, jak w zeszłym sezonie, kiedy zajęliśmy wysokie miejsce. To zawodnicy nie radzą sobie z pewnymi rzeczami.

Czerednik uznał, że lekarstwem na kłopoty będzie powrót do Krasnojarska kubańskiego rozgrywającego. To Yoandry Diaz, który spędził w Jeniseju dwa poprzednie sezony, pomógł awansować zespołowi do Superligi i w dużej mierze dzięki niemu w debiutanckim sezonie zespół zajął 7. miejsce.

Jurij Czerednik ma nadzieję, że wicemistrz świata z 2010 poprowadzi zespół do zwycięstw, które pomogą Jenisejowi awansować do play off, bo o graniu w przyszłorocznych pucharach i miejscu w czołówce Superligi już nikt w Krasnojarsku nie wspomina.

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w App Store). Komfort i oszczędność czasu!

Komentarze (0)