Trudno powiedzieć, co było mocnym punktem GKS-u Katowice w ostatnim ligowym starciu, tak wiele było w jego grze niedociągnięć. Indykpol AZS Olsztyn perfekcyjnie je wykorzystał i w nieco ponad godzinę mógł świętować kolejne trzy punkty do tabeli. Beniaminkowi PlusLigi pozostało zaś znalezienie odpowiedzi na pytanie, co przyczyniło się do siedemnastu zepsutych zagrywek i fatalnej skuteczności skrzydłowych w ataku.
- Nasza postawa od początku meczu daje mi wiele pytań i muszę porozmawiać z zespołem, bo ja za taki mecz się wstydzę i nie boję się tego powiedzieć. Ja zawsze będę chodził z podniesioną głową, bo nikt oprócz mnie nie może pozwolić na to, bym był od kogoś słabszy - mówił w pomeczowej rozmowie ze stacją Polsat Sport Piotr Gruszka, trener GieKSy, dla którego była to jedna z najboleśniejszych porażek w roli szkoleniowca śląskim klubie.
Zauważalnym problemem katowiczan byłą postawa Marco Falaschiego. Włoski rozgrywający po pierwszych, nieudanych akcjach w meczu zablokował się mentalnie i wydawał się być umysłem poza boiskiem. Gruszka reagował zmianami i desygnowanie na parkiet Macieja Fijałka, w drugiem secie rozmawiał na ławce trenerskiej z kapitanem swojej ekipy, ale to nie pomogło. Falaschi nie pojawił na parkiecie w trzeciej partii. Co sprawiło, że tak obniżył loty? - Muszę z nim porozmawiać, to będzie nasza wewnętrzna sprawa, ale to jest kapitan. Nie po to jest kapitanem zespołu, nie po to jest mózgiem drużyny jako rozgrywający, żeby zespól to widział. Ja mogę widzieć pewne rzeczy, których zespół nie dostrzega, ale jeśli zespół to widzi i oni patrzą na mnie z pytaniem "o co chodzi z Marco", to już jest problem. Porozmawiamy oczywiście bardzo szybko, bo jest jakiś problem i ja się muszę dowiedzieć, jaki - zapewnił wybitny reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO Maria Andrejczyk: Zaciskają mi się zęby, gdy myślę o Rio (Żródło: TVP S.A.)