Świeżo upieczony mistrz Europy juniorów po raz pierwszy w obecnym sezonie otrzymał okazję do gry w wyjściowym ustawieniu. W meczach ligowych dostał jak dotąd tylko jedną szansę do pokazania się na dłuższym dystansie - w przegranym 0:3 pojedynku z GKS-em Katowice. W innych spotkaniach pojawiał się co najwyżej na krótkich, najczęściej zadaniowych zmianach.
Okazję do występu przeciwko PGE Skrze otrzymał dlatego, że przeciwko bełchatowianom nie mogli wystąpić Mateusz Mika i Miłosz Hebda. Pierwszy wciąż zmaga się z kontuzją, natomiast drugiego, tuż przed rozpoczęciem turnieju finałowego Pucharu Polski dopadła choroba.
- Miłosz leży w łóżku z gorączką. Już podczas podróży źle się poczuł i Szymon od początku pobytu we Wrocławiu wiedział, że zagra w półfinale - zdradził Andrea Anastasi, trener Lotosu Trefla.
18-letni Jakubiszak wykorzystał otrzymaną szansę, poczynając sobie zupełnie bez kompleksów. Z dorobkiem 13 "oczek" został najlepiej punktującym swojego zespołu. Mimo początkowej niemocy w ofensywie, zakończył zawody z 47-procentową skutecznością w ataku (8/17). Co godne podkreślenia, nie popełnił w tym elemencie żadnego bezpośredniego błędu. Ponadto popisał się 3 blokami i 2 punktowymi zagrywkami.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy
- Nie mamy szczęścia, ponieważ ostatnio co tydzień wypada nam jeden zawodnik. Jestem jednak bardzo zadowolony z postawy Szymona. Ma zaledwie 18 lat, posiada dobre warunki fizyczne i odznacza się mądrością. Czego w tym wieku oczekiwać więcej? Mimo naszych problemów ciągle jesteśmy w grze o awans do półfinału PlusLigi. W meczu z PGE Skrą walczyliśmy, ale w kluczowych momentach popełniliśmy błędy wynikające z braku doświadczenia - podsumował Anastasi.
Gdańszczanie ulegli ekipie z Bełchatowa, kolejno 27:29, 22:25 i 21:25. Była to ich druga porażka z tym zespołem w sezonie 2016/2017. Wcześniej również ulegli mu 0:3 w meczu 6. kolejki PlusLigi.