W bieżącym sezonie Amerykańska Federacja Siatkarska wydała 378 zgód dla swoich zawodników i zawodniczek na grę w ligach zagranicznych. Nic dziwnego, bo USA są jedynym krajem liczącym się w światowej siatkówce, który nie ma własnej ligi dla profesjonalistów. Każdy siatkarz i siatkarka, którzy chcą grać w reprezentacji, zarabiać i zrobić karierę w tym sporcie, musi w młodym wieku opuścić kraj i rozwijać się sportowo za granicą, głównie w Europie.
Co ciekawe, Amerykanie mają za to doskonałą ligę uniwersytecką i szkolenie młodzieży na bardzo wysokim poziomie. Co roku uczelniana siatkówka wypuszcza kilka osób, które natychmiast dostają powołanie do kadry i kontrakty w czołowych klubach najlepszych lig jak polska czy włoska. Micah Christenson i Taylor Sander w lecie po zakończeniu nauki na uniwersytecie od razu wygrali Ligę Światową, a ten drugi został MVP turnieju finałowego. Na Thomasa Jaeschke wicemistrzowie Polski byli gotowi czekać, aż skończy studia. Te przykłady można by mnożyć, bowiem żaden inny system nikt nie produkuje tak dojrzałych sportowo i mentalnie 22-latków jak ten w USA. Jest to zasługą również świetnie zorganizowanej ligi uczelnianej, gdzie pracują bardzo dobrzy trenerzy, a poziom jest całkiem wysoki.
Trudno sobie wyobrazić najmocniejsze ligi europejskie bez amerykańskich zawodników (tylko w PlusLidze w każdym sezonie jest ich kilku i wyróżniają się na swoich pozycjach, a w Serie A grają w czołowych klubach), ale nowo wybrany szef federacji USA Jamie Davis ma bardzo rewolucyjny plan.
- Kilkuset siatkarzy i siatkarek opuszcza nasz kraj po ukończeniu college'u, żeby profesjonalnie uprawiać ten sport. Gdyby zostali, to moglibyśmy uczynić z nich gwiazdy i idoli młodzieży, dzięki czemu siatkówka stałaby się popularniejsza w USA i łatwiej byłoby wychowywać kolejne pokolenia. Zwłaszcza w kontekście sukcesów naszych reprezentacji na arenie międzynarodowej, także w igrzyskach olimpijskich i bardzo wysokiej oglądalności meczów z Rio, marnujemy potencjał naszej dyscypliny, nie mając własnej ligi. Kiedyś faktycznie było to niemożliwe i poprzednie próby spaliły na panewce, ale uważam, że obecnie sytuacja jest znacznie bardziej sprzyjająca. Moim celem jest utworzenie w ciągu czterech lat mojej kadencji w pełni profesjonalnej ligi w naszym kraju, męskiej i żeńskiej - oświadczył Jamie Davis.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Najważniejsze będą mistrzostwa Europy
[/color]
Te wcześniejsze próby nie wyszły przede wszystkim ze względu na problemy z transmisjami telewizyjnymi. Amerykańskie stacje nie chcą pokazywać siatkówki, bo czas trwania seta i meczu jest nieprzewidywalny, nie da się ustalić ramówki i zaplanować czasu reklamowego. A bez transmisji (i pieniędzy dla ligi od telewizji) trudno sobie wyobrazić profesjonalne rozgrywki ligowe.
Dla wysokich sportowców jest wiele znacznie atrakcyjniejszych sportów w USA, które mogą być uprawiane w kraju, dlatego amerykańska federacja wydała tylko 100 pozwoleń na grę za granicą w tym sezonie. Trudno sobie wyobrazić ligę z taką liczbą siatkarzy. Ale można założyć, że część zawodników rezygnuje z kariery siatkarskiej po college'u albo jeszcze wcześniej właśnie z powodu braku ligi w ojczyźnie. Część w ogóle tej dyscypliny nie wybiera mimo warunków, bo w USA jest uważana za mocno niszową. Powstanie w pełni profesjonalnych rozgrywek dla seniorów mogłoby spowodować szybki napływ siatkarzy.
Co do kobiet, to jest ich znacznie więcej. Federacja wydała w tym sezonie 278 pozwoleń na grę za granicą dla siatkarek i to już jest liczba, która pozwala spokojnie zapełnić ligowe rozgrywki.
Trudno teraz wyrokować, czy Davis przekuje swoje zapowiedzi w czyny i faktycznie będzie próbował stworzyć ligi dla seniorów i seniorek w USA. Na pewno kluczowymi problemami będzie zapewnienie sponsorów i wystarczająco wysokiego poziomu rozgrywek, żeby najbardziej utytułowani zawodnicy nie wyjeżdżali z kraju, bo to oni będą ewentualnym magnesem dla kibiców. Przy wysokim poziomie sportowym i sponsorach gwarantujących wysokie kontrakty, może się szybko okazać, że nie tylko amerykańscy siatkarze nie wyjeżdżają już do innych krajów, ale i świetni siatkarze z innych krajów przyjeżdżają do USA. Dziś trudno to sobie wyobrazić.