Przed rozpoczęciem zmagań w rundzie grupowej Champions League nawet największym pesymistom trudno byłoby zakładać, że do ostatniego meczu siatkarze PGE Skry Bełchatów drżeć będą o awans do kolejnej fazy rozgrywek. Już pierwszy mecz, na wyjeździe z SCM U Craiova, pokazał jednak, że podopieczni Philippe'a Blaina murowanym faworytem do awansu są tylko w teorii.
Porażka 1:3 w Rumunii sprawiła, że brązowy medalista mistrzostw Polski od początku musiał gonić teoretycznie znacznie niżej notowanych rywali (w pierwszej kolejce punkt w Modenie, w rywalizacji z Azimutem zdobył nawet ACH Volley Lublana). Łatwo nie było, ale dzięki dwóm zwycięstwom z przeciwnikiem ze Słowenii przed ostatnią serią spotkań PGE Skra zajmuje trzecie miejsce w stawce, ale do SCM U traci jeden punkt.
Z uwag na fakt, że decydująca o miejscu w tabeli jest ilość wygranych meczów (obecnie drużyny z Polski i Rumunii mają po dwa zwycięstwa na koncie), bełchatowianom drugą lokatę, premiowaną bezpośrednią kwalifikacją do play-off, da w środę każde zwycięstwo. Żółto-Czarnych nie interesuje jednak na pewno minimalizm. W tym meczu mają coś do udowodnienia i zrobią wszystko, by zrewanżować się ekipie z Rumunii za bolesną porażkę z początku grudnia.
Z wagi najbliższego meczu siatkarze PGE Skry doskonale zdają sobie sprawę. Stawka ich jednak nie przeraża. - Lubię takie spotkania o wszystko. Jest większa mobilizacja i adrenalina, nie myśli się o niczym innym, tylko o tym, żeby umieścić piłkę w boisku. Liga Mistrzów to zupełne inne granie. Cały czas walczymy, budujemy atmosferę i chociaż nasze mecze są ciężkie i nie gramy tak fantastycznie, to potrafimy odwrócić wynik i to powinno budować - przyznał cytowany przez skra.pl Karol Kłos.
ZOBACZ WIDEO Ferdinando De Giorgi: Młodych trzeba uczyć, jak się pracuje w pierwszej reprezentacji
Akurat do środka zespołu z Bełchatowa trudno mieć zastrzeżenia. Kłos i Srećko Lisinac w hitowym meczu ligowym z Jastrzębskim Węglem w miniony weekend byli pewni w bloku, ale też skuteczni i bardzo efektywni w ataku. Gorzej z defensywą, w której Bartosz Kurek, odkąd wrócił na przyjęcie, jest podstawowym celem kolejnych rywali. W ofensywie daje zespołowi jednak tak dużo, że trener Blain ani myśli ściągać go z parkietu. Reprezentant Polski radzi sobie dzielnie i mimo że w starciu z JW odbierać musiał zagrywkę 33 razy, sam zdobył 20 punktów przy 20 proc. skuteczności.
SCM U Craiova w rumuńskiej ekstraklasie radzi sobie bardzo dobrze. Choć zajmuje dopiero czwartą pozycję, do lidera traci zaledwie dwa punkty, a w lutym wygrała wszystkie swoje mecze, w tym 3:0 z przewodzącą stawce Steauą Bukareszt. W Lidze Mistrzów wygrał z ACH Volley i poległ w starciu z Azimutem. W każdym z tych meczów, podobnie jak w pierwszym starciu z PGE Skrą, najlepszym siatkarzem zespołu był Laurentiu Lica i to na niego przede wszystkim uważać muszą bełchatowianie. Doświadczony skrzydłowy przeciwko Żółto-Czarnym zdobył ostatnio 23 punktów, kończąc ponad połowę swoich ataków. Zatrzymanie jego może okazać się kluczem do awansu zespołu z Polski.
PGE Skra Bełchatów - SCM U Craiova / środa, 1 marca 2017 r., godz. 20:00