Przed przystąpieniem do walki w strefie medalowej, jastrzębianie mieli prawo oczekiwać stoczenia wyrównanej batalii z aktualnymi mistrzami Polski. Choć wszystkie trzy wcześniejsze pojedynki Jastrzębskiego z ZAKSĄ w sezonie 2016/2017 kończyły się zwycięstwem zespołu z Opolszczyzny, to za każdym razem odniesienie triumfu kosztowało go wiele wysiłku (3:2, 3:1, 3:2).
- Duża liczba setów w naszych meczach rozstrzygała się dopiero w końcówkach. Pokazaliśmy niejednokrotnie, że potrafimy prowadzić z ZAKSĄ wyrównaną walkę. Kędzierzynianie są bardzo dobrą drużyną i perfekcyjnie nas wypunktowali. Nie trafiliśmy na swój dzień ani w pierwszym, ani w drugim starciu półfinałowym. Czasami tak się po prostu dzieje - powiedział Jason De Rocco, przyjmujący ekipy z Jastrzębia-Zdroju.
27-letni siatkarz żadnego ze spotkań 1/2 finału nie mógł zaliczyć do udanych. Miał przede wszystkim ogromne problemy z przyjęciem zagrywki, co następnie rzutowało na ofensywną postawę jego samego, jak i pozostałych kolegów.
- Zawodnicy ZAKSY serwowali bardzo konsekwentnie. Mieliśmy kilka momentów, w których prezentowaliśmy niską jakość odbioru. Były natomiast także chwile, kiedy przyjmowaliśmy dobrze, a przeciwnicy i tak byli w stanie nas zablokować bądź zdobywać punkty w inny sposób. To zrobiło różnicę - dodał Kanadyjczyk.
Przegrany 0:6 dwumecz z obrońcami mistrzowskiego tytułu nie pozbawił jednak jastrzębian szans na wywalczenie medalu PlusLigi w sezonie 2016/2017. W potyczkach o "brąz" zmierzą się oni z Asseco Resovią Rzeszów (18 i 23 kwietnia).
ZOBACZ WIDEO: Katarzyna Kiedrzynek: Nawet nie marzyłam o takim klubie jak PSG, to był dla mnie szok