Od początku sezonu Ferdinando De Giorgi stawiał na Bartosz Kurek w wyjściowym składzie. I choć przyjmujący w ostatecznym rozrachunku bywał zmieniany, był żelaznym punktem kadry Włocha.
Zmieniło się to w sobotę, kiedy Marek Magiera wyczytywał skład, a kolejność jest zawsze taka sama, czyli według numerów na koszulkach, stało się jasne, że tym razem Kurek nie zagra od początku. W jego miejsce szkoleniowiec oddelegował Rafała Buszka. A ten odpłacił się już na samym początku, zdobywając pierwszy punkt w meczu asem serwisowym.
- Dobrze, że wygraliśmy. Taka porażka z Rosją i tak siedzi w głowie. Przegrać u siebie, podczas turnieju w Polsce i fatalnie go rozpocząć, gdy tak naprawdę liczyliśmy na komplet punktów. Teraz przez to przed nami najważniejszy mecz w tym sezonie - mówił po meczu doświadczony przyjmujący.
- Wiadomo, że nikt nie był zadowolony z tego, jak graliśmy, a z wyniku to już w ogóle. Każdy mniej więcej wiedział, co musi zmienić, czego dać więcej, że ta gra lepiej wyglądała - podkreślił. Brakowało przede wszystkim skutecznej zagrywki, a w starciu z Iranem sam Buszek posłał trzy asy i długo utrzymywał się w polu serwisowym.
W niedzielę Biało-Czerwonych czeka starcie z USA, wygrana oznacza awans do Final Six. - Na pewno będzie ciężko, ale z kim byśmy nie grali, to i tak by było trudno. Gramy u siebie i mam nadzieję, że to będzie takie spotkanie, w którym zwyciężymy - zakończył Buszek.
Sam przyjmujący w starciu z Iranem był jedną z najjaśniejszych postaci. Poza trzema asami serwisowymi, skończył sześć z 13 ataków, a do tego dołożył blok. Znakomicie przyjmował i bronił. Policzono mu ponad 68 proc. przyjęcia perfekcyjnego, a obronił 9 z 13 piłek.
Baraże o Primera Division: Getafe w finale. Zobacz skrót meczu z Huescą [ZDJĘCIA ELEVEN]
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)