Zadowolenia z wygranej nie krył trener KSZO Ostrowiec Świętokrzyski - Adam Grabowski, któremu zależy, by przyciągnąć kibiców do ostrowieckiej hali i by jego siatkarki w każdym meczu potrafiły stworzyć ciekawe widowisko. - Mnie zawsze zależy na dobrej grze. Przeciwnik też ma prawo dobrze grać i zdobywać punkty. Cieszymy się z tego, że wygraliśmy mecz 3:1. Dużo nas to kosztowało, ale warto było. Staramy się na miarę swoich możliwości zrobić widowisko i chcielibyśmy, żeby kibice nas odbierali, jako waleczny, grający do końca zespół. Każda z dziewczyn ma świadomość swoich niedociągnięć, niedoborów jeśli chodzi o umiejętności, ale jeśli każda z przebywających aktualnie na placu będzie wojować, to chyba właśnie o to chodzi - skomentował trener ostrowieckiego zespołu.
Mimo zwycięstwa, szkoleniowiec miał też zastrzeżenia do gry swoich podopiecznych i doskonale wie, że jeszcze sporo pracy przed ekipą KSZO. - Były dziś takie trzy elementy, które nam przeszkadzały w graniu: przyjęcie zagrywki, w końcówce zepsute zagrywki oraz walka na siatce, gdzie przegrywaliśmy sporo takich spornych piłek. Zawsze mnie denerwuje, jeśli oddajemy przeciwnikowi punkt za darmo, gdy rywal nie musi wykonywać żadnego wysiłku, ale tego też nie da się uniknąć. Nie da się grać całego meczu bezbłędnie.
Odniósł się także do sytuacji z czwartej partii, kiedy wydawało się, że jest już po meczu, a przeciwnik podniósł się i oba zespoły zafundowały kibicom nerwową końcówkę. - W końcówce, przy stanie 20:12 cały czas uczulałem zespół, że to jeszcze nie koniec grania, a mecz się skończy przy 25 punkcie po naszej stronie. A widziałem to po zespole, że stanął i czekał na koniec, a trzeba było zdobyć jeszcze pięć punktów. Było nerwowo. Teraz można się śmiać i pozwolić sobie na taki słaby żart, że dziewczyny chciały tak celowo zagrać, żeby "podjarać" publikę, żeby było gorąco.
W zupełnie innym nastroju był trener Legionovii Legionowo Maciej Bartodziejski, który nie ukrywał rozczarowania z porażki swojej drużyny. - Liczyliśmy na to, że możemy powalczyć tu o punkty i nie ukrywam, że jechaliśmy tu wygrać. Pierwszy set pokazał, że mamy możliwości. Dobra, agresywna gra moich zawodniczek i dobra zagrywka pozwoliły nam wygrać pierwszego seta. W drugim trochę słabiej zagraliśmy zagrywką, a drużyna z Ostrowca pokazała swoją moc, zagrała bardzo dobrze w ataku i to podcięło nam trochę skrzydła. Dziewczyny straciły pewność i niestety mój zespół chyba taki jest, że trzeba się z tym liczyć, że jak straci pewność, to może zrobić różne rzeczy, ale takie, których nie chciałbym widzieć - skwitował.
Wybrana najlepszą siatkarką spotkania rozgrywająca KSZO nie kryła radości z wygranej, ale także przyznała, że przed zespołem wiele pracy. - Zadanie można powiedzieć wykonane w stu procentach, bo mecz wygrany 3:1 i trzy punkty zostają u nas. To był pierwszy mecz i wkradały się w związku z tym jeszcze nerwowe sytuacje, szczególnie na początku pierwszego seta, czy w końcówce czwartego. Cieszę się, że udało nam się z tych sytuacji wyjść obronną ręką i wygrać całe spotkanie. Przy stanie 20:12 w ostatnim secie trochę za szybko uwierzyłyśmy, że ten mecz już się dla nas skończył. Na pewno mamy po tym pojedynku sporo materiału do obejrzenia i na jego podstawie możemy wyciągnąć wnioski i jeszcze coś poprawić w naszej grze - powiedziała MVP spotkania Agnieszka Rabka.
ZOBACZ WIDEO: Polka zachwyciła miliony internautów. Dziś jest bohaterką filmu "Out of Frame"