Dziesięć minut, które odmieniło mecz w Dąbrowie Górniczej. "One grały, my patrzyłyśmy"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Aleksandra Sikorska
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Aleksandra Sikorska

Jeżeli ktoś szuka dowodów na to, że przerwa między drugim i trzecim setem może wpływać na końcowy wynik, to ligowa inauguracja MKS-u Dąbrowa Górnicza bardzo mu pomogła. Jak Zagłębianki zdołały przegrać z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna?

W Dąbrowie Górniczej nie brakowało kibiców, którzy mieli obawy, jak odmłodzona i odmieniona ekipa siatkarskiego MKS-u spisze się w Lidze Siatkówki Kobiet. Po dwóch pierwszych setach niedzielnego starcia z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna wątpiący mogli nabrać nieco wiary w podopieczne Magdaleny Śliwy. Dąbrowianki nieźle broniły, dawały odpór staraniom przyjezdnych i w konsekwencji zasłużenie wygrały dwa sety do 21 i 23.

Po dziesięciu minutach obowiązkowej (i nie przez wszystkich lubianej) przerwy fani w Hali Centrum przecierali oczy ze zdumienia. Z dobrej postawy dąbrowianek nie pozostało nic, a Mineralne urządziły sobie na parkiecie festiwal skutecznego bloku. Zagłębiowski MKS miał nawet piłkę meczową w górze, ale ostatecznie po pięciu setach wygrały muszynianki.

- Straciłyśmy ten mecz na własne życzenie, trzy punkty przeszły nam koło nosa. Jestem tak wściekła, że trudno mi cokolwiek sensownego powiedzieć... Szkoda, mogłyśmy dobrze rozpocząć sezon. Pozytywem był drugi set, w którym odrobiłyśmy straty i pokazałyśmy charakter. Ale miałyśmy problemy przy prostych piłkach, kiedy potrzeba było trochę konsekwencji, do tego nie najlepsza była nasza zagrywka - mówiła kapitan miejscowych Aleksandra Sikorska.

Środkowa MKS-u Dąbrowa Górnicza nie brnęła w rozważania o wpływie przerwy na przebieg spotkania. - Miałyśmy wszystko pod kontrolą, może za szybko uwierzyłyśmy w to, że ten mecz jest już wygrany. Nie ma co dywagować o wpływie tej przerwy, ona nas nie wybiła z rytmu. Zwykle źle zaczynałyśmy mecze, teraz oddałyśmy pole przeciwnikowi w jego trakcie. One grały, a my się przyglądałyśmy - oceniła.

ZOBACZ WIDEO Mistrz olimpijski, Mateusz Kusznierewicz rusza w rejs dookoła świata!

W zdecydowanie lepszym nastroju była Aleksandra Wójcik, przyjmująca zespołu z Muszyny, która odebrała nagrodę MVP spotkania. - Dwa pierwsze sety wyglądały w naszym wykonaniu tragicznie, wygląda na to, że ta przerwa między setami wyraźnie nam pomogła. Nastawiałyśmy się na komplet punktów, ale te dwa nas naprawdę cieszą. W szatni nie zdarzyło się nic szczególnego, musiałyśmy nieco ochłonąć, by opanować różne emocje związane z początkiem sezonu. Wiedziałyśmy, że każda z nas ma wsparcie w całym zespole, że pomożemy sobie, kiedy będzie trzeba i to było kluczem do lepszej gry - przyznała z uśmiechem siatkarka powoływana do kadry Polski.

Głównymi autorkami sukcesu małopolskiej ekipy były bez wątpienia Maja Savić (17 punktów, 9 bloków) i Małgorzata Śmieszek (14 punktów, 10 bloków). Ich wysoko wzniesione nad siatką ręce mogą się jeszcze długo śnić zawodniczkom dąbrowskiego MKS-u. - Nasz blok w tych dwóch pierwszych setach funkcjonował bardzo słabo, natomiast w dalszej części meczu podeszłyśmy do naszej gry z większym spokojem i to udzieliło się także naszym środkowym. Może dzięki tej przerwie zyskały czysty umysł i dzięki temu spisywały się dużo lepiej niż wcześniej - oceniła Wójcik, podkreślając, że jej nagroda MVP to efekt pracy całej drużyny, a zwłaszcza duetu Savić-Śmieszek.

Siatkarki Bogdana Serwińskiego zagrają kolejny mecz 22 października i podejmą na swoim terenie łódzki ŁKS, zaś zawodniczki z Dębowego Miasta czeka wyjazd do Piły (21 października) na spotkanie z Eneą PTPS-em.

Komentarze (0)