- Popełniliśmy mniej błędów od gospodarzy i stąd nasza wygrana. Zdecydowały o tym dwa elementy to znaczy zagrywka i odbiór - mówi o trzecim spotkaniu pomiędzy Jastrzębskim Węglem a PGE Skrą drugi trener bełchatowian Jacek Nawrocki.
Szkoleniowiec twierdzi, że emocje związane z drugim spotkaniem (kiedy w skutek błędnego ustawienia Jastrzębiu odebrano pięć oczek) tylko w niewielkim stopniu wpłynęły na przebieg meczu numer trzy. - Zawodnicy wychodząc na boisko są czasami bardziej zdeterminowani chęcią sportowego pokazania i udowodnienia kto miał rację. To trwa jednak dosyć krótko, bo po kilku piłkach ten ferwor walki, publiczność i stawka powodują, że w głowie jest tylko jeden mecz, ten właśnie trwający - mówi Nawrocki dla portalu plusliga.pl.
Nawrocki, wbrew opiniom wygłaszanych przez innych podkreśla, że Mariusz Wlazły rozegrał bardzo dobre zawody. - Oczywiście wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że gra fantastyczne spotkania z niebotycznymi statystykami, ale przypominam, iż jest to siatkówka, tu gra sześciu ludzi. Poza tym wiadomo, że przeciwnicy szykują się zwłaszcza na jego ataki - zaznacza, komplementując jednocześnie Dawida Murka. - Myślę, że to był kluczowy zawodnik w tych trzech spotkaniach, bardzo zmobilizowany - podkreśla.
W finale Skra zmierzy się z Asseco Resovią, z którą nigdy jeszcze nie przegrała. - To nie ma żadnego znaczenia - zaznacza Nawrocki. - Resovia jest bardzo trudnym rywalem budowanym pod mistrzostwo Polski i te wszystkie słowne przepychanki, że muszą czy nie muszą także trzeba zostawić z boku. W Rzeszowie cel jest jeden – zdobyć tytuł mistrza Polski. Tak się składa, że my też mamy taki cel - mówi szkoleniowiec.