GKS Katowice - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: blamaż gospodarzy. Osłabiony mistrz Polski zdemolował rywala

Siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w obecnym sezonie PlusLigi nie mają sobie równych. Podopieczni Andrei Gardiniego w 9. kolejce PlusLigi pokonali na wyjeździe GKS Katowice 3:0. Mistrzom Polski w wygranej nie przeszkodziła absencja trzech zawodników.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Zawodnicy ZAKSY Kędzierzyn-Koźle w obecnym sezonie PlusLigi zdecydowanie dominują. Przed wtorkowym meczem, sympatycy siatkówki w Katowicach liczyli jednak na widowisko godne Spodka. To właśnie legendarny obiekt, uznawany za mekkę polskiej siatkówki, był areną zaległego spotkania rozgrywanego w ramach 9. kolejki.

Pierwszy set zaczął się dla gospodarzy fatalnie. Przyjezdni, występujący bez kontuzjowanego Rafała Buszka, chorego Łukasza Wiśniewskiego i nieobecnego ze względów rodzinnych Marco Falaschiego, błyskawicznie wypracowali znaczącą przewagę (11:3). W ekipie gości kapitalnie spisywali się Sam Deroo i Maurice Torres, rozbijając miejscowych swoimi atakami. Z biegiem czasu katowiczanie nieco się rozkręcili. Kędzierzynianie nie pozwalali im jednak na zbyt wiele, w dalszym ciągu kontrolując przebieg partii. Dobrze w obronie radził sobie Paweł Zatorski, podcinając skrzydła podopiecznym Piotra Gruszki. Tylko nieliczne zagrania ofensywne siatkarzy GKS-u kończyły się sukcesem. Gdyby nie rozluźnienie w zespole gości, które przełożyło się na pojedyncze błędy, zdobycz ekipy ze Śląska w inauguracyjnej odsłonie byłaby zdecydowanie gorsza.

Druga odsłona to ciąg dalszy dominacji przyjezdnych. Zespół GKS-u tylko na początku toczył wyrównany bój z przeciwnikami. Gracze Andrei Gardiniego od stanu 7:6 wrzucili jednak wyższy bieg, błyskawicznie odskakując miejscowym, którzy poprzez proste błędy dodatkowo nakręcali grę rywali. W trakcie przerw uwagę na to zwracał swoim zawodnikom Piotr Gruszka, jednak bez efektu (8:15). W drugiej części seta katowiczanie nieco poprawili obronę, co pozwoliło na wyprowadzenie udanych kontrataków (13:17). Rozbudzone nadzieje fanów na emocjonującą końcówkę szybko jednak zgasły. Przypomniał bowiem o sobie Maurice Torres, katowiczanie natomiast powrócili do starych grzechów, czyli prostych błędów. W efekcie, druga partia, podobnie jak inauguracyjna, zakończyła się pogromem.

Dziesięciominutowa przerwa nie ostudziła zapędów kędzierzynian, którzy od początku przejęli inicjatywę. Doskonale grą kierował Benjamin Toniutti, w przeciwieństwie do Marcina Komendy, którego wystawy były czytelne dla rywali (6:11). Swojego kolegę w trakcie przerwy próbował instruować Dominik Witczak, jednak bezskutecznie. Nie pomagały także roszady, dokonywane przez Piotra Gruszkę. Oblicza swojego zespołu nie zdołał odmienić Karol Butryn. Zawodnikom ZAKSY w tym meczu wychodziło wszystko, z kolei po stronie gospodarzy, grających na coraz większym ryzyku, mnożyły się błędy. W efekcie, gospodarze zostali upokorzeni po raz trzeci, przegrywając 13:25.

GKS Katowice - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 0:3 (14:25, 16:25, 13:25)

GKS: Komenda, Butryn, Kapelus, Kalembka, Kohut, Quiroga, Mariański (libero) oraz Stelmach, Witczak, Fijałek.

ZAKSA: Szymura, Deroo, Rejno, Toniutti, Torres, Bieniek, Zatorski (libero) oraz Jungiewicz.

MVP: Benjamin Toniutti (ZAKSA).

ZOBACZ WIDEO Piotr Żyła: Kobayashi jest w super formie i wygrał zasłużenie. Należało mu się!
Czy ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zakończy I rundę rozgrywek z kompletem zwycięstw?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×