Bełchatowianie swoje zmagania w Klubowych Mistrzostwach Świata zakończyli tuż za podium. Trzy sety - tyle potrzebowała Sada Cruizero, aby w starciu o brązowy medal pokonać ekipę Roberto Piazzy. Poczynania PGE Skry w turnieju finałowym podsumował libero polskiego zespołu.
- W półfinale byliśmy bardzo blisko wygranej, zaś w meczu o brąz nawet nie podjęliśmy walki. Szkoda, że tak się stało, bo mieliśmy swoje szanse. Zarówno z włoską jak i brazylijską drużyną jesteśmy w stanie walczyć, nie jesteśmy od nich gorsi. Tak to się potoczyło, ale nie pozostaje nam nic innego, jak wyciągnąć wnioski i zobaczyć, co jeszcze powinniśmy poprawić. Musimy zapomnieć o turnieju bo przed nami ciężki pojedynek w Lidze Mistrzów - przyznał Kacper Piechocki.
Mimo dobrego przyjęcia, ekipa z Bełchatowa miała spore problemy ze skończeniem ataku, co sprawnie wykorzystali ich rywale. - Ciężko mi na gorąco powiedzieć, czego nam zabrakło. Moje pierwsze wrażenie z boiska jest takie, że zwyczajnie nie podjęliśmy walki. Trudno, czasem tak w sporcie bywa - stwierdził tuż po spotkaniu zawodnik.
Niedziela była szczególnym dniem dla libero PGE Skry, bowiem siatkarz obchodził urodziny. Kacper Piechocki nie tak wyobrażał sobie swój prezent. - Na pewno nie czwarte miejsce. Jeżeli już graliśmy o brąz, to chciałem powalczyć i wraz z drużyną taki prezent sobie zrobić. Niestety, nie udało się, ale musimy iść mimo to do przodu.
W środę podopiecznych Roberto Piazzy czeka pojedynek z Lokomotiwem Nowosybirsk w Lidze Mistrzów. Czy ekipa z Bełchatowa pokona rosyjską drużynę? Wygrana może być prezentem dla młodego libero. - Lepiej późno niż wcale. Mam nadzieję, że zapracujemy w środę na to zwycięstwo, bo bardzo go teraz potrzebujemy - zakończył Kacper Piechocki.
ZOBACZ WIDEO: "Damy z siebie wszystko" #7. Marek Jóźwiak o braku zęba: Implant wyciągałem na mecze