W sobotnie popołudnie siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz stanęli przed trudnym zadaniem obrony zwycięskiej mini serii, którą na własnym parkiecie zapoczątkowali w rundzie rewanżowej, pokonując GKS Katowice. Od tej pory podopieczni Jakuba Bednaruka triumfowali trzykrotnie. Starcie z PGE Skrą Bełchatów zwiastowało jednak nieuchronny jej koniec. Rywali dzieliła bowiem różnica klas.
Początek meczu miał bardzo zaskakujący przebieg. Goście długo nie potrafili poradzić sobie z zagrywką Bartosza Filipiaka. Kiedy już udało im się rozegrać dogodną akcję, w ataku mylili się Bartosz Bednorz i Szymon Romać (8:3). Gra przyjezdnych poprawiła się dopiero po przerwie o która poprosił Roberto Piazza. Bełchatowianie szybko zniwelowali większość strat, wykorzystując doskonały blok, w którym prym wiódł Srećko Lisinac. Przyjezdnym do remisu udało się doprowadzić jednak dopiero w połowie pierwszej odsłony (14:14). Od tego momentu, PGE Skra na dobre przejęła inicjatywę, odskakując rywalom po serii udanych zagrywek Karola Kłosa (21:16). Na nic zdały się zmiany dokonane w końcówce przez trenera gospodarzy, przyjezdni bez większych problemów przypieczętowali swój sukces.
Drugiego seta gospodarze rozpoczęli fatalnie. Problemy w ataku ze skrzydeł mieli Bartosz Filipiak i Jewgienij Gorchaniuk. W efekcie, gracze PGE Skry szybko wypracowali przewagę (8:2). Miejscowi do gry powrócili po udanych blokach Mateusza Sacharewicza i zagrywkach Michała Szalachy. To pomogło znacząco zmniejszyć straty (10:11). Dobre zawody rozgrywał także Krzysztof Bieńkowski, który w zmienił Edgardo Goasa. Włoski szkoleniowiec gości, zaniepokojony sytuacją na boisku, w drugiej części seta posłał do boju Mariusza Wlazłego i Grzegorza Łomacza (18:18). To nie odmieniło gry przyjezdnych. Powrót na boisko Marcina Janusza i Szymona Romacia okazał się jednak wystarczający, aby przyjezdni ponownie rozstrzygnęli partię na swoją korzyść.
W trzeciej odsłonie Jakub Bednaruk zdecydował się powrócić do ustawienia z Edgardo Goasem na rozegraniu. Jak się okazało, był to skuteczny manewr, bowiem Portorykańczyk radził sobie bardzo przyzwoicie, dzięki czemu Łuczniczka przez dłuższy czas pozostawała w kontakcie z rywalami (9:9). PGE Skra po raz pierwszy odskoczyła po serii błędów Jewgienija Gonchariuka (10:13). Trener Jakub Bednaruk, poza przerwami na żądanie, nie miał zbyt wielu możliwości, aby odmienić grę swojej ekipy. Na ławce z powodu kontuzji zabrakło bowiem Metodiego Ananiewa, nie najlepiej radzący sobie w tym spotkaniu Grek, musiał więc pozostać na boisku. Zdecydowanie większy komfort jeśli chodzi o zmienników miał Roberto Piazza. W trzeciej odsłonie ponownie na boisku pojawili się, na krótkie zmiany, Grzegorz Łomacz i Mariusz Wlazły. Dzieła dokończyła jednak, bez większych problemów, wyjściowa szóstka z Marcinem Januszek i Grzegorzem Romaciem na rozegraniu.
ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS: Vital Heynen został wybrany znaczącą większością głosów
Łuczniczka Bydgoszcz - PGE Skra Bełchatów 0:3 (20:25, 21:25, 17:25)
Łuczniczka: Goas, Gryc, Szalacha, Filipiak, Gorchaniuk, Sacharewicz, A. Kowalski (libero) oraz Bobrowski, Sieńko, Bieńkowski, Jurkiewicz.
PGE Skra: Lisinac, Janusz, Kłos, Bednorz, Katić, Romać, Piechocki (libero) oraz Łomacz, Wlazły.
MVP: Karol Kłos (PGE Skra).