Dramat najstarszego miasta - podsumowanie sezonu 2008/2009 w wykonaniu Calisii Kalisz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wiele nakładających się na siebie czynników sprawiło, że jedna z bardziej zasłużonych drużyn, występujących na parkietach PlusLigi Kobiet pożegnała się z najwyższą klasą rozgrywkową w Polsce. Mowa tu oczywiście o Calisii Kalisz, czterokrotnie najlepszej drużynie naszego kraju. Nie można się temu dziwić, gdyż wyniki zespołu nie pozwalały myśleć o zrealizowaniu przedsezonowego celu. Sezon z zaledwie czterema zwycięstwami w dwudziestu pięciu meczach jest najgorszy w historii klubu.

W tym artykule dowiesz się o:

Przedsezonowa niewiadoma

O tym, że sezon nie będzie należał do tych z serii najwspanialszych sympatycy siatkówki w grodzie nad Prosną wiedzieli jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Po nieudanych występach w rozgrywkach 2008/2009, gdzie mistrzowska drużyna nie zdołała obronić żadnego z trzech wywalczonych wcześniej trofeum, ujawniły się kłopoty finansowe drużyny. Zniesmaczone zaistniałą sytuacją zawodniczki zaprotestowały przeciw zarządowi i nagłośniły całą sytuację w mediach. Wtedy mówiło się o półrocznych zaległościach. Do dnia dzisiejszego nie znane są powody braku znacznej kwoty w budżecie klubu, który miał dwóch sponsorów płacących w milionach. Pozostały tylko domysły i spekulacje, gdzie winą obarcza się zarząd klubu. Coś w tych plotkach musiało być, bo ze stanowiskiem dyrektora klubu pożegnała się osoba pełniąca tę funkcję wiele lat - Jerzy Witczak. W posezonowym oświadczeniu prezes Calisii Wiesław Kostera wydał oświadczenie, w którym twierdził, że brak pieniędzy wynikał z… zbyt małej ilości kibiców na spotkaniach, co wywołało zażenowanie pośród sympatyków najbardziej utytułowanego zespołu z najstarszego miasta w Polsce.

Zgodnie z przewidywaniami po sezonie większość siatkarek zaczęła szukać nowych pracodawców. Mimo szczerych chęci pozostania wyrażanych przez niektóre zawodniczki klub podziękował im za grę w barwach ówczesnych Winiar. Na pozostanie w zespole zdecydowały się jedynie Anna Woźniakowska, rodowita kaliszanka grająca od początku swojej kariery w rodzinnym mieście, Magdalena Godos, rzadko grająca Sylwia Wojcieska oraz dwie juniorki, które skazywane były na spędzenie sezonu w kwadracie rezerwowych. W okresie transferowym ponownie nie spisali się włodarze zespołu. Udało się skompletować kadrę, która okazała się chyba najkrótsza w lidze. Do dziś nie wiem, co kierowało tymi siatkarkami przy wyborze klubu, bo nie wydaje mi się, że możliwość rozwoju.

Sternikiem łodzi mianowany został Mariusz Pieczonka, który w poprzednich latach asystował pierwszemu szkoleniowcowi, Igorowi Prielożnemu. Wiele osób sceptycznie podchodziło do tego wyboru, ale młodemu trenerowi dano szansę się wykazać. Mając w swoim zespole zawodniczki pozostałe w Kaliszu oraz wzmocnienia klub mógł myśleć o utrzymaniu. Nowymi nabytkami kaliskiego zespołu były trzy zawodniczki, grające w poprzednim sezonie w drużynie lokalnego rywala, pilskiego Farmutilu: Anita Chojnacka, Dominika Sieradzan oraz Marta Kuehn-Jarek. Tej ostatniej kibicom przedstawiać nie było trzeba, bo to rodowita kaliszanka, pamiętająca jeszcze pierwszy okres sponsorowania klubu przez Winiary oraz wszystkie kolory medali wywalczone w tym czasie. Na dodatek z wypożyczenia z wrocławskiej Gwardii wróciła Ewelina Toborek. Ostatnią, która zasiliła Calisie, była pierwsza Japonka występująca na polskich parkietach, Masami Tanaka.

Pierwsza runda cieniem szansy na pozostanie w lidze

Już pierwszy ligowy pojedynek mocno rozczarował wszystkich kibicującym Calisii. Do najstarszego miasta w Polsce przyjechała Stal Mielec. Drużyna ze składem teoretycznie słabszym od kaliszanek, w którym brakło spektakularnych wzmocnień podczas transferowego okienka. Zimnym prysznicem była porażka w trzech setach, gdzie w żadnym kaliszanki nie zdobyły więcej niż osiemnaście "oczek". - Zagrałyśmy bardzo słabo, nie miałyśmy przyjęcia, nie mogłyśmy rozegrać akcji. Na tle Mielca grałyśmy źle, a jeśli mogę tak powiedzieć to tragicznie. Starałyśmy się, chciałyśmy w pierwszym meczu pokazać, że jesteśmy w stanie powalczyć o najwyższe miejsce w tabeli - skomentowała na gorąco środkowa Calisii, Ewelina Toborek. Po tej porażce drużyna długo musiała czekać na swoje pierwsze ligowe zwycięstwo, bo przyszło jej się mierzyć z klubami aspirującymi do gry o medale. I tak, zgodnie z oczekiwaniami ekipa odniosła kolejne trzy spodziewane porażki. Przełomem w ciężkiej sytuacji miał być mecz z wrocławską Gwardią.

Z kim innym można było myśleć o zdobyciu punktów? Beniaminek, zespół złożony z młodych siatkarek podparty paroma doświadczonymi zawodniczkami miał być pierwszą ofiarą trenera Pieczonki. Ku uciesze kaliskich fanów ta sztuka udała się i kaliszanki pierwszy raz w sezonie zainkasowały trzy punkty do ligowej tabeli. - , przed spotkaniem, była w zdecydowanie lepszej sytuacji, bo w środku tej tabeli się trzyma, a my byłyśmy na ostatnim miejscu. Były nerwy przed tym meczem, ale przełamałyśmy złą passę - stwierdziła po tamtym pojedynku kapitan Anna Woźniakowska. Mimo wygranej Calisia wciąż potrzebowała cennych punktów by utrzymać się w lidze. W pozostałych czterech starciach w pierwszej części sezonu zasadniczego drużyna z miasta nad Prosną wygrała jeszcze jedno, z młodą Gedanią Żukowo, skazywaną przez wszystkich na spadek oraz przegrała po pięciu setach walki z MKS Dąbrowa Górnicza, co pozwoliło dopisać jedno "oczko" do swojego dorobku.

Krótki, nieudany akt w krajowym pucharze

Rywalizację o Puchar Polski siatkarki zaczęły (i jak się później okazało zakończyły) na VI rundzie wstępnej. Rywalkami trenera Mariusza Pieczonki była po raz kolejny Gwardia Wrocław. W sytuacji klubu z Kalisza rozgrywki o krajowe trofeum nabrały drugorzędnego znaczenia. Calisia koncentrować się musiała na walce o pozostanie w gronie najlepszych zespołów w kraju. Jednak w mało ważnym meczu we wrocławskiej hali Orbita kontuzji kolana doznała Ewelina Toborek, jedna z dwóch kaliskich środkowych. Tu zaczął się pewien znaczy problem, bo w swoim składzie kaliszanki miały zaledwie dwie zawodniczki. Z konieczności na tej pozycji przez pewien czas musiała występować Dominika Sieradzan.

Sama rywalizacja zakończyła się na korzyść wrocławianek. Po pierwszym, wygranym gładko bez straty seta starciu, do najstarszego miasta podopieczne Rafała Błaszczyka przyjechały jedynie po seta. Jak się okazało udało im się wywieść nawet trzy, bo pogodzone z odpadnięciem z rozgrywek kaliszanki,w mocno rezerwowym składzie wygrały tylko jedną partię. - Widać było, że w tym spotkaniu opadliśmy z sił. Nie zdążyliśmy się zregenerować po tym poniedziałkowym meczu. My jesteśmy w cyklu typowo tygodniowym i to spotkanie potraktowaliśmy typowo sparingowo. Jednakże szansa była i gdybyśmy nie byli tak zmęczeni, to ogralibyśmy Gwardię. Po przegranym drugim secie dałem odpocząć Ani Woźniakowskiej i Magdzie Godos, bo one są najbardziej eksploatowane - mówił szkoleniowiec Calisii.

Czarna rozpacz i niemoc w decydujących meczach

Z nadzieją na lepsze wyniki Calisia Kalisz przystępowała do zmagań w rundzie rewanżowe. Podobnie jak miało to miejsce na inaugurację sezonu kaliszanki mierzyły się z mielecką Stalą. Ten pojedynek po raz kolejny miał sprawdzić jak jeden i drugi zespół może zapatrywać się na utrzymanie. Po starciu pełnym zwrotów akcji w bożonarodzeniowej atmosferze górą był gospodynie, które zwyciężyły po pięciu partiach. Tak więc powtórzyła się sytuacja z początku rozgrywek, gdzie po bolesnej porażce Calisia znalazła się w ciężkiej sytuacji. Dystans do bezpiecznego miejsca w stawce zespołów robił się większy, a punkty kaliszankom wciąż nie przybywały. Po kontuzji kolana Eweliny Toborek sytuacja skomplikowała się jeszcze bardziej. Wyraźnie osłabiona drużyna z najstarszego miasta okazała się słabsza przed własną publicznością z białostockim AZS-em oraz Farmutilem Piła. Mimo klasy rywala siatkarki z Kalisza podjęły ambitną walkę w derbach Wielkopolski, w których przy odrobinie zimnej krwi zdobyłyby chociaż punkt.

Szansą na ponowne wskoczenie na bezpieczne miejsce w ligowej tabeli był wyjazdowy mecz z Gwardią Wrocław. W tak ważnym meczu nie mogło zabraknąć najwierniejszych fanów zespołu, którzy mimo słabych wyników osiąganych przez kaliski zespół licznie stawiali się na meczach u siebie, a także pojawiali się na wyjazdowych pojedynkach. Jednak wizyty w stolicy Dolnego Śląska nie będą miło wspominać, bo ich klub ponownie przegrał nie zdobywając nawet "oczka" swojego dorobku w rozgrywkach PlusLigi Kobiet. - Z pewnością byłyśmy gorsze przede wszystkim w ataku. Obserwując statystyki pomeczowe widać, że różnica nie była duża, ale to gwardzistki w kilku elementach były lepsze i to zadecydowało - skomentowała starcie Anna Woźniakowska, najlepsza na parkiecie po kaliskiej stronie w tym, jak i w pozostałych meczach w całym sezonie. Kapitan zespołu "trzymała" atak w Calisii, a niemal co druga piłka posyłana była do niej. Dobra forma pozwalała jej kończyć i co ważniejsze dotrwać do końca sezonu w dobrej dyspozycji. Jednak do zwycięstw potrzebny jest cały zespół.

Po spodziewanej porażce z rozpędzonym liderem z Bielska przyszedł czas na przedostatni pojedynek we własnej hali. Rywalem był zespół MKS Dąbrowa Górnicza, który w pierwszej rundzie dopiero po pięciu setach uporał się z Calisią. Jednak w najstarszym mieście w Polsce gospodynie wzięły sobie srogi rewanż na ekipie Waldemara Kawki, wygrywając w czterech partiach i przedłużając swoje nadzieje na pozostanie w lidze. - Mam nadzieję, że to zwycięstwo doda nam wiary w siebie i w ostatnich dwóch pojedynkach zdobędziemy komplet punktów, chodź wiem, że w Żukowie nie będzie łatwo, bo tam również dziewczyny grają o życie - twierdziła Anna Woźniakowska. - To jest klub, który zasługuje na to, żeby być w ekstraklasie - dopowiadał szkoleniowiec pokonanej drużyny. Jednak w ostatnich dwóch pojedynkach, gdzie Calisia miała pokazać charakter i utrzymać się w lidze zabrakło wszystkiego. Pojedynek w Żukowie z rewelacją ligi, a szczególnie drugiej rundy, który był decydującym starciem o występ w fazie play-off został przegrany przez zespół Mariusza Pieczonki 0:3, co zagwarantowało awans w barażach brązowym medalistkom z poprzedniego sezonu. Ostatecznie rundę zasadniczą Calisia zakończyła na ostatnim, dziesiątym miejscu.

Baraże, czyli play z naciskiem na out

W decydujących pojedynkach, które miały zadecydować o tym kto będzie miał szansę zagrać z drugą drużyną pierwszej ligi o ostatnie miejsce w PlusLidze Kobiet ekipa z najstarszego miasta zmierzyła się ze Stalą Mielec. Wszyscy kibice obawiali się rywalizacji pamiętając to, co działo się we wcześniejszych starciach z drużyną Wiesława Popika. Przeczucia okazały się słuszne, a atut własnego parkietu szybko został wykorzystany przez klub z Podkarpacia.

Decydującym o losach rywalizacji miał być drugi mecz, rozgrywany tym razem w hali Winiary Arena w Kaliszu. W przypadku porażki czterokrotne mistrzynie Polski mogły się znaleźć w bardzo trudnej sytuacji. Stal miałaby dwa mecze przewagi i w perspektywie kolejne dwa rozgrywane przed własną publicznością. Czarny scenariusz spełnił się, a mielecka drużyna wygrała po trzech setach. - Wydaje mi się, że pokonałyśmy rywalki, bo nie było takiego stresu. W meczach w fazie zasadniczej strasznie nas gnębił. W tym momencie przełamałyśmy to, jesteśmy zgraną drużyną, jest bardzo fajna atmosfera, wszystkie sobie pomagamy i myślę, że to prowadzi do sukcesu - mówiła po meczu libero drużyny gości, Magdalena Banecka. Już w trakcie meczu spora fala krytyki spadła na trenera Piecznonkę, któremu kibice zarzucali złe prowadzenie zespołu. Doprowadziło to do konfliktu na linii zespół - kibice, co wcale nie pomogło w utrzymaniu w lidze.

Na pojedynki w Mielcu mało kto w Kaliszu patrzył z optymizmem. To co pokazała ich drużyna w meczu przed własną publicznością nie wróżyło niczego dobrego, a niemal wszyscy znawcy siatkówki wpisali Calisię do nowego terminarza zespołów grających w pierwszej lidze. Po trzecim meczu barażowym wszystko wskazywało na to, że mięli oni rację. Mimo prowadzenia 12:6 w ostatniej, piątej partii kaliszanki dokonały niemal niemożliwego i przegrały cały mecz. Nikt nie wierzył, że po takiej porażce zespołowi z Kalisza uda się podnieść w kolejnym meczu. Ku zdumieniu wszystkich, następnego dnia po czterech setach z parkietu z rękoma uniesionymi do góry schodziły kaliszanki, które po raz pierwszy (i ostatni) wygrały na wyjeździe i przedłużyły rywalizację o kolejne spotkanie, tym razem rozgrywane u siebie.

Jeden wygrany mecz to było jednak wszystko na co było stać siatkarki z grodu nad Prosną. W piątym, ostatnim meczu mielczanki pokazały swoją dominację w rywalizacji. Ostateczny wynik rywalizacji to 4:1 na korzyść mielczanek, które ostatecznie utrzymały się w PlusLidze Kobiet po wygranych barażach z Piastem Szczecin. Natomiast nad kaliską siatkówką, która spadła do pierwszej ligi zbierają się ciemne chmury.

Calisia na zakręcie - co z nią dalej będzie?

Pod koniec kwietnia odbyło się walne zebranie SSK Calisia Kalisz. Ustalono na nim, że Stowarzyszenie Siatkówka Kaliska Calisia Kalisz zostanie zlikwidowane, a za powód podaje się niewypłacalność klubu, który ma liczne długi, które nie jest w stanie spłacić. To wcale nie oznacza, że miasto znad Prosny zniknie z siatkarskiej mapy Polski. Czynione są starania, aby założyć nową spółkę akcyjną, która miałaby zająć miejsce dawnej Calisii w pierwszej lidze. Do rozpoczęcia nowego sezonu czasu wcale nie jest dużo i nie wiadomo czy kaliscy działacze zdążą załatwić wszelkie formalności. Na dzień dzisiejszy nie wiadomo również jakim składem będzie dysponować klub z Kalisza. Swoje odejścia zapowiedziały już Magdalena Godos, Sylwia Wojcieska, Anita Chojnacka i Dominika Sieradzan. Bardzo prawdopodobne jest, że do tego grona dołączy Anna Woźniakowska, która była zdecydowanie najlepszą zawodniczką w zespole w całych rozgrywkach. Od lat kuszona jest przez inne klubu z Polski oraz zagranicy, a po spadku do niższej klasy rozgrywkowej sympatyczna zawodniczka może przenieść się do klubu walczącego o wysokie cele.

Wyniki Calisii Kalisz w sezonie 2008/2009:

PlusLiga Kobiet

runda zasadnicza

Calisia Kalisz - Stal Mielec 0:3

Pronar Zeto AZS Białystok - Calisia Kalisz 3:2

Calisia Kalisz - Muszynianka-Fakro Muszyna 0:3

PTPS Farmutil Piła - Calisia Kalisz 3:0

Calisia Kalisz - Gwardia Wrocław 3:0

Calisia Kalisz - Aluprof Bielsko-Biała 1:3

MKS Dąbrowa Górnicza - Calisia Kalisz 3:2

Calisia Kalisz - Gedania Żukowo 3:1

Centrostal Bydgoszcz - Calisia Kalisz 3:0

Stal Mielec - Calisia Kalisz 3:2

Calisia Kalisz - Pronar Zeto AZS Białystok 0:3

Muszynianka-Fakro Muszyna - Calisia Kalisz 3:1

Calisia Kalisz - Farmutil Piła 1:3

Gwardia Wrocław - Calisia Kalisz 3:1

Aluprof Bielsko-Biała - Calisia Kalisz 3:1

Calisia Kalisz - MKS Dąbrowa Górnicza 3:1

Gedania Żukowo - Calisia Kalisz 3:0

Calisia Kalisz - Centrostal Bydgoszcz 1:3

Plus Liga Kobiet

baraże - faza play-out

Stal Mielec - Calisia Kalisz 3:1

Calisia Kalisz - Stal Mielec 0:3

Stal Mielec - Calisia Kalisz 3:2

Stal Mielec - Calisia Kalisz 1:3

Calisia Kalisz - Stal Mielec 1:3

Puchar Polski

Gwardia Wrocław - Calisia Kalisz 3:0

Calisia Kalisz - Gwardia Wrocław 1:3

Źródło artykułu:
Komentarze (0)