Maksim Michajłow: Gdy popełnisz błąd to zostaniesz zapamiętany do końca życia

WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Maksim Michajłow
WP SportoweFakty / Olga Król / Na zdjęciu: Maksim Michajłow

Mimo że minął ponad miesiąc od ostatniego meczu mistrzostw świata, 30-letniemu atakującemu trudno jest zapomnieć o nieudanym występie reprezentacji Rosji, która niespodziewanie szybko odpadła z rywalizacji o medale.

- Mogliśmy walczyć o półfinał, ale gra i nastrój podczas tego turnieju nie spełniły oczekiwań. Przede wszystkim naszych. Mieliśmy problemy na boisku i treningach. Było dużo kontuzji, dlatego do pewnego stopnia musieliśmy grać spontaniczne, mimo że w tym składzie pracowaliśmy przez więcej niż jeden sezon - skomentował jeden z najlepszych atakujących.

Po dotkliwej porażce Sbornej pojawiło się wiele nieprzychylnych komentarzy. Kibice zarzucali Michajłowowi, że nie pokazał się z dobrej strony, a swoją formę przygotował na mniej ważny turniej.

- Zawsze jestem gotowy do wysłuchania krytyki, ale nie sądzę, że na mistrzostwach grałem znacznie gorzej niż w Lidze Narodów. Tak, prezentowałem się lepiej latem, ale jest różnica między dużym spadkiem formy a brakiem pewności siebie. Nie uważam, że wpadliśmy w dołek, ale na pewno pokazaliśmy się na średnim poziomie, który nie był wystarczający, aby zdobyć medal. Nie ma znaczenia czy nazywasz się Siergiej Tietiuchin, Dmitrij Muserski czy Michajłow. Gdy popełniasz błąd w dużym turnieju, to zostaniesz zapamiętany do końca życia. Będą nas chwalić lub krytykować, ale to nie jest nasze zmartwienie. My mamy grać, a inni ludzie mogą nas oglądać i dyskutować - ocenił. 

Gdy z Zenitem Kazań pożegnał się Wilfredo Leon, trener klubu Władimir Alekno wiedział, że bardzo trudno będzie zastąpić kubańskiego przyjmującego. Do rosyjskiej drużyny dołączył Earvin Ngapeth, który ma na swoim koncie wiele kontrowersyjnych zachowań.

- On jest profesjonalistą, który rozumie, po co przyjechał do Kazania. Podpisanie umowy poprzedzają wielomiesięczne negocjacje, więc jeśli nie chciałby tu grać, to by tego nie zrobił. Nie mamy z nim problemów, łączy nas wspólny cel i nie ma znaczenia, kto jest na boisku - zakończył MVP Ligi Mistrzów.

ZOBACZ WIDEO Timo Werner show! Hertha rozbita na własnym boisku [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)