Mariusz Wlazły o grze PGE Skry Bełchatów: Czasem przyjdzie fala i jest pozamiatane

- To, czy my teraz zajmujemy dziesiąte, a Rzeszów czternaste miejsce, nie jest ważne. To spotkanie i tak miało "smaczek" - mówi najlepszy zawodnik meczu PGE Skry z Asseco Resovią, Mariusz Wlazły.

Beata Kacperska
Beata Kacperska
Mariusz Wlazły WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Mariusz Wlazły

Pojedynek PGE Skry Bełchatów i Asseco Resovii Rzeszów od wielu lat emocjonuje niemal wszystkich kibiców siatkówki w Polsce. Ku zaskoczeniu niektórych z nich tym razem było to spotkanie drużyn z drugiej części tabeli PlusLigi. Mariusz Wlazły przyznał jednak, że ten mecz i tak zawsze wiąże się z dużym ładunkiem emocjonalnym.

- Mimo zajmowanych obecnie miejsc w tabeli, spotkanie tych drużyn zawsze ma taki "smaczek". Wydaje mi się, że mecz mógł podobać się kibicom, bo był bardzo zacięty, o czym świadczą dwa sety grane na przewagi. To, czy my w chwili obecnej zajmujemy 10., a Resovia 14. miejsce, nie jest ważne. Oczywiście, w tych pierwszych kolejkach gdzieś te punkty uciekły, ale zarówno my, jak i oni musimy skupić się na tym, by te punkty wywalczyć w następnych meczach - powiedział kapitan PGE Skry Bełchatów.

Atakujący Skry i najlepszy zawodnik spotkania z Resovią widzi zarówno pozytywy, jak i negatywy w grze swojego zespołu. - Cieszę się, że zaczęliśmy lepiej funkcjonować w elementach defensywnych, jednak siatkówka to jest gra błędów, a my popełniamy tych błędów za dużo. Myślę, że to jest naszą słabszą stroną, bo wystarczy jeden moment w secie i tracimy całą przewagę, a później ciężko nam się goni rywala - mówi Mariusz Wlazły.

Początek sezonu 2018/2019 nie należy do udanych dla zespołów z Bełchatowa i z Rzeszowa. Z 6 dotychczasowych meczów Skra wygrała 3, w tym ten ostatni z Asseco 3:1. Resovia jest w jeszcze gorszej sytuacji - nie wygrała dotąd ani jednego spotkania.

Jak zaznacza Mariusz Wlazły, słabszego początku rozgrywek nie nazwałby jednak kryzysem w żółto-czarnej drużynie. - Graliśmy falami i ciężko tak się funkcjonuje, bo najpierw żmudnie pracuje się na te punkty, a potem łatwo i szybko się je traci. Czasem ta fala przyjdzie w nieodpowiednim momencie, na przykład w końcówce seta, i jest pozamiatane. Moim zdaniem trzeba spokojnie pracować. Oczywiście, z tyłu głowy trzeba mieć to, że potrzebujemy tych punktów, ale musimy też mieć na tyle cierpliwości i odpowiedzialności, żeby walczyć o te punkty - stwierdził Wlazły.

PGE Skra Bełchatów kolejne spotkanie rozegra 10 listopada na wyjeździe. W ramach 7. kolejki PlusLigi mistrz Polski zmierzy się z Cuprum Lubin.

ZOBACZ WIDEO Kuriozalny samobój Chievo. Komentatorzy nie wytrzymali ze śmiechu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]


Czy PGE Skra Bełchatów obroni tytuł mistrza Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×